Witam ponownie! Chciałabym się przywitać z wami po długiej przerwie, wracam na starego bloga, bo strona internetowa nie była w moim klimacie, tu mi się bardziej podoba, łatwiej się piszę i czuję się lepiej mając w spisie postów całą moją przebytą historie, zmiany i przemyślenia.
,,Chcesz pięknego życia? To zacznij od nowa, i od nowa, i od nowa aż dostaniesz to o co chodzi. Rób to, czego najczęściej się boisz, a ludzie boją się dwóch rzeczy: zaczynania nowego i kończenia starego. Lawirują pomiędzy nimi, bo może samo wyjdzie. Zwykle nie wychodzi." ~
volantification.plNa cytat powyżej trafiłam jak zawsze w odpowiednim momencie, choć może zwróciłam na niego uwagę gdyż byłam w życiowej sytuacji która się do niego odnosi...
Otóż osoby które mnie bardziej śledzą pewnie wiedzą, a ci co nie wiedzą to zaraz przeczytają.
Od lutego/marca 2016r miałam ciężki okres treningowy, kontuzje, problemy zdrowotne, wypalenie jeśli chodzi o treningi. Tego samego roku w okresie wakacyjnym pozornie wszystko minęło, lecz wraz z ostatnia niedzielą wakacji wszystko wróciło, po skończeniu zawodów na 10km, nie zrobieniu życiówki i przegrzaniu organizmu zaczęły mi się znowu problemy ze zdrowiem. Ból mięśnia najpierw piszczelowy przedni, potem tylni, następnie strzałkowy, doszły słabe wyniki krwi, problemy z tętnem, dwa tygodnie na antybiotyku (który był prawdopodobnie źle przepisany bo organizm nie mógł dojść do siebie przez 2miesiące). Przez to wszystko zawaliłam okres przygotowawczy, zero siły, po za rozbieganiami nie robiłam dużo innych jednostek treningowych (2 razy podbiegi przez całą zimę to prawie nic).
Po szkolnych sztafetach przełajowych coś mnie tknęło i stwierdziłam, że dłużej tak nie może być, bo od dwóch sezonów dzieje się to samo, a ja prędzej skończę biegać niż przeżyje kolejny rok na tym samym planie treningowym.
Kwiecień
Poszukałam najlepszych trenerów w Polsce, przeprowadziłam dokładną selekcje. Brałam pod uwagę grupę, wyniki juniorów, podejście trenera do zawodnika i oczywiście do profesjonalizmu.
Tak znalazłam według mnie odpowiedniego trenera DLA MNIE, załatwiłam numer telefonu i zadzwoniłam... ,,Mieszkam 500km od Radomia, ale chcę u trenera trenować(...)".
Maj
W między czasie byłam jeszcze na obozie w Szklarskiej, gdzie potwierdziłam sama sobie, że podjęłam dobrą decyzje, żeby coś zmienić. Po powrocie minęło 10dni, a ja znów wróciłam w góry na konsultacje z moim przyszłym trenerem, choć wtedy było prawie jasne, że nie ma sensu się przenosić, a ja może powinnam spróbować chodu.
Czerwiec
Ja i chód? No proszę was! Ktoś sobie to wyobraża? Od 4 maja trenowałam sama (powiedzmy!) biorąc pod uwagę rady trenera. 17 czerwca w Toruniu zabrakło mi 25s do wypełnienia minimum na Mistrzostwa Polski Juniorów, ale patrząc na to, że nadrabiałam cały okres przygotowawczy w maju to i tak dobrze. Napisałam sms do trenera u którego chciałam trenować, był w szoku, że nie poddałam się z bieganiem i postanowiłam dalej walczyć o minimum.. którego jednak nie wypełniłam, choć na MP wystartowałam.
Lipiec
Na Mistrzostwach Polski jeszcze raz podjęłam rozmowę, że chcę się przeprowadzić. Niestety usłyszałam, że w klasie maturalnej to ryzykowne.. potem było jeszcze kilka perypetii mało istotnych ale w końcu jestem w Radomiu, 500km od domu, sama ze wszystkimi obowiązkami domowymi, treningami i klasą maturalną na głowie.
Jak do matury nie osiwieje ze stresu to będzie cud.
PS. Będę tu częściej, obiecuje i szykuję w końcu fajną serię postów