Pamiętacie, kiedy w poprzedni poniedziałek pisałam o cudownej paczce wegańskich serów od V
eggi Filata? :) Dziś mam dla Was recenzję pierwszego z serów tej marki! Długo nie musiałam czekać z otwarciem, bo bardzo mnie kusiły i oczywiście zaczęłam od tego sera, który najbardziej mnie intrygował. Zioła w połączeniu z serami wypadają bardzo dobrze, jak nie wyśmienicie ;) Jak zatem będzie to w wegańskim odpowiedniku? Ciekawi? Zapraszam! :)
Skład:
Wygląd i smak: Powiem Wam, że dla mnie ten ser na samym początku wyglądał dziwnie. Był idealnie pocięty w plasterki, a każdy z nich był tej samej grubości. Zbyt idealnie? No nie wiem :) Kolor bardziej zbliżony do serków topionych, pokaźna ilość drobinek ziół i lekki, koperkowy aromat. Jak to cudo smakuje? Powiem Wam, że zawiodła mnie konsystencja serka na surowo. Jest bardzo kruchy i łatwo łamie się na kawałki. Smak jednak kompletnie to wynagradza! Był bardzo delikatny, lekko kwaskowy i zbliżony do prawdziwego serka twarogowego (wiecie takiego w plastrach). Bardzo łatwo topi się, ale niezbyt ciągnie. Na całe szczęście nie smakuje sztucznie i nie jest gliniastej konsystencji. Bardzo smaczny i syty, bo plasterki są wyjątkowo grubaśne - idealne na tosty! Ja osobiście polecam, bo na pewno jeszcze do niego wrócę :)
Podsumowując:
9/10
Czy kupię ponownie? - Tak