Witam, witam! Troszkę mnie tu nie było, ale wszystko się jakoś skumulowało i nie miałam czasu na bloga :( Starałam się tu zaglądać, ale niestety inne rzeczy spowodowały, że musiałam o nim na parę dni zapomnieć. Jednak już jestem i to nie z byle jakim przepisem! Dziś mam dla Was przepis, który nada się idealnie na jesienne śniadanie, ale i nie tylko, bo będzie też świetną opcją na romantyczny wieczór czy seans filmowy w weekend ze znajomymi :) Kto chętny? ;) W deserze oczywiście nie może zabraknąć śliwek! To ostatnio one królowały na moim stole i zajadałam się nimi na potęgę :) Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie własnie śliwki, dynie i jabłka to kwintesencja kulinarnej jesieni i uwielbiam te składniki! Smażone śliwki to deser zdecydowanie do podawania na ciepło :) Komu zrobiłam smaka? Zapraszam :)
Składniki /2 spore porcje/:
♥10 sztuk śliwek
♥50 g kaszki manny
♥1 łyżeczka cynamonu
♥2 bardo duże łyżki oleju kokosowego
♥5 łyżek cukru trzcinowego
♥300 ml mleka sojowego (lub innego)
1.Śliwki myjemy i pozbawiamy je pestek. Następnie kroimy na mniejsze kawałki.
2.W garnuszku umieszczamy mleko sojowe i zagotowujemy. Gdy zacznie wrzeć wsypujemy kaszę mannę wraz z 2 łyżkami cukru i gotujemy aż kaszka będzie bardzo gęsta (jak budyń).
3.W kolejnym garnuszku rozpuszczamy olej kokosowy. Następnie dodajemy do niego śliwki, 3 łyżki cukru, posiekane orzechy włoskie, siemię lniane, cynamon i smażymy do momentu aż nasze śliweczki zmiękną i stworzy się cukrowo-cynamonowy sosik.
4. Do pucharków na samo dno wykładamy smażone śliwki z orzechami, a następnie na nie wykładamy naszą kaszkę mannę.
5. Na koniec polewamy ulubionym syropem (u mnie jest to syrop daktylowy) i zajadamy na ciepło lub na zimno.
Smacznego!