No więc się żegnam, bowiem wyruszam w Karkonosze! ;)
Dziś wjazd, a wracam 2 sierpnia. Już nie mogę się doczekać, bo każdy dzień mamy dokładnie zaplanowany - będzie się działo ;)
Obiecuję, że będzie fotorelacja, oczywiście jeśli chcecie. Mam nadzieję, że pogoda dopisze, bo gdy patrzyłam na długoterminową to o mały włos nie spadłam z krzesła. Upały, burze i grady...
Jak chcecie być na bieżąco, to zaglądajcie na mojego
Instagrama (klik), bo będę tam dawać codziennie fotki z wyjazdu ;)
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Lubicie zjeść świeże pieczywko z jakąś pastą? Ja bardzo, a szczególnie z pastami warzywnymi od Polsoja ;) Lecz dziś nie o Polsoja, a o Primavika. Czy ich pasty są równie dobre? Zapraszam!
Skład:
Wygląd: Uwielbiam to, że Primavika do każdej pasty daje słoiczki. Praktyczne, bardziej poręczne...chwali się, chwali!
Kolorek pasztetu jest bardzo ładny, taki pomarańczowy...od razu na myśl przychodzi mi gotowana marchewka :)
Smak: Zacznę od zapachu, który przyprawił mnie o mdłości. Pasztet pachnie niczym ''mięsny'' gerberek w stylu ''zmielony na papkę kurczak z surówką i ryżem''. Na prawdę tak mnie odrzuciło, że miałam ochotę wymiotować. No, ale...nie takie rzeczy się jadło. Próbujemy? Wzięłam chleb posmarowanym tym cudem do buzi i ...sruuuu, plujemy do o koła. Dawno nie jadłam czegoś tak paskudnego.
Nie polecam!
Podsumowując:
0/10
Cena - ok. 7 zł
Czy kupię ponownie? - Nie!