Leżały u mnie długo i czekały. Czekały aż weźmie mnie ochota na draże, bo za takimi po prostu nie przepadam. Milka mini eggs to nic innego jak czekoladowe drażetki a'la M&M's ;)
Milka mini eggs dostałam od rodziców na Wielkanoc, bo w tym też okresie się pojawiły. Teraz raczej się już ich nie dostanie, ale kto wie... ;) W każdym bądź razie zapraszam na recenzję!
Skład:
Wygląd: Fioletowo, bo jakżeby inaczej, z masą kolorowych jajeczek. Opakowanie oryginalne, rzucające się w oczy, a w szczególności małym konsumentom.
W opakowaniu znajdziemy kuleczki w kolorowych, pudrowych skorupkach. Nie ukrywam - urocze i zachęcające do szybkiego zjedzenia :)
Smak: Zacznę od cukrowych skorupek, które są twarde, chrupiące, baaaardzo słodkie i równie bardzo podobne do pudrowych cukierków (ktoś pamięta?). Smaczna to ona nie jest, ale sytuację ratuje środek. No właśnie...jaki jest środek? Kremowy, zbity i mocno mleczny - pyszny! Klasyczna Milka w tabliczce jest dla mnie nie smaczna, ale ta użyta tu jako wypełnienie, to inna bajka ;) Przypomina mi trochę konsystencją Miodelkę, ale bez orzechowego posmaku. Ogólnie niezła rzecz, fajna ciekawostka, ale ja raczej się już nie skuszę ;)
Podsumowując:
7/10
Cena - prezent
Czy kupię ponownie? - Raczej nie
A tu moje paznokcie wpasowane w Milkowe słodkości ;)