Witajcie!
Zaganiany dziś dzień, ale tylko 5 lekcji było w szkole! Niestety teraz szykuje się 8 :/
Nie cierpię tego co jest teraz za oknem. Rano człowiek się budzi i jest śnieg, a popołudniu już chlapa i kałuże, które tylko czekają aby jakiś samochód przypadkowo w nie wjechał i PRZYPADKOWO akurat ciebie ochlapał.
Skoro wróciła po części zima, to dziś recenzja zimowej edycji pianki od Milki. Długo zbierałam się z tą recenzją, bo nie wiedziałam czy w ogóle ją publikować, czy nie, ale jednak...
Zapraszam!
Skład:
Wygląd: Może zacznę od tego, że kupiłam to mleczko tylko ze względu na kształt - serio, jak takie małe dziecko. No, ale przyznajcie, nie jest urocze? ;) Opakowania nie będę opisywać, bo jest takie samo jak w przypadku wersji carmel (
klik), tak samo fioletowe i tak samo urocze tylko, że w tym przypadku pudełko zdobią dodatkowo gwiazdki i kawałki pomarańczy. Gwiazdki są spore, ładnie zrobione, równe (!), co w poprzednim mleczku było pominięte i błyszczące od cudownie mlecznej czekolady.
Smak: Jak już wspominałam (lub nie) nie lubię połączenia cytrusy-czekolada, w tym właśnie głównie pomarańczy. Jednak tu (na całe szczęście dla mnie) aromat nie jest mocno wyczuwalny i pianka tylko lekko zlatuje pomarańczą. Mimo, że smak jest mało intensywny, to pianka nadrabia kolorem ;) Producent nie żałował barwnika. Czekoladki, a raczej pianki są spore, sprężyste i miło się w nie wgryza. Czekolada smaczna, dość gruba, ale nie za bardzo - idealna. Mleczka są fajne, lekkie i orzeźwiające, ale jakoś nie ubolewam nad tym, że pojawiają się tylko na święta Bożego Narodzenia ;)
Podsumowując:
7/10
Cena - ok. 10 zł
Czy kupię ponownie - Może się skuszę