No i mamy środę! Już środek tygodnia, a do wymarzonego weekendu coraz mniej czasu - i dobrze! :) Mam nadzieję, że jakoś to przeżyliście i nie jesteście tak zawaleni robotą jak ja ;) Bardzo opornie idzie mi czytanie Pana Tadeusza, a więc myślę, że skończy się na jakimś dobrym streszczeniu. Nie znoszę takich książek, a lista kolejnych do przerabiania tylko bardziej mnie dołuje. No, ale nic! Na maturze będzie to na pewno, a więc trzeba przejść przez te literackie męczarnie :/ Przynajmniej można sobie humor poprawić solidną porcją masła orzechowego! A jakiego? Zapraszam do czytania :)
Skład:
Wygląd i smak: Lubię sezam, a w połączeniu z masłem orzechowym wydawał mi się czymś idealnym. Nie wyobrażałam sobie nic innego, a jedynie sezamki oblane masłem orzechowym - o tak, takiego smaku chciałam w tym wielkim słoiku! I co dostałam? Zacznę od konsystencji masła, która jak dla mnie była zbyt sucha. Normalnie mogłam nabrać masło łyżką i w rękach uformować z niego kulkę. Nie lubię lejących maseł, ale suchość tego to była przesada. Zapach? Bardzo aromatyczny i naturalny. Jedyne co było czuć to prażone orzeszki ziemne i sezam. Smak? Kolejny zawód! Suchość połączona z nutą goryczy sezamu nie okazała się dla mnie czymś przyjemnym. Masło strasznie drapało w gardło podczas jedzenia i w ogóle się nie rozpuszczało. Niestety nie jest to strzał w dziesiątkę, ale myślę, że i dla niego znajdę jakieś zastosowanie. Jeżeli Wy lubicie takie połączenia, to możecie spróbować, ale ja się na niego już nie skuszę.
Podsumowując:
6/10
Czy kupię ponownie? - Nie