O ludzie, ale jestem padnięta! Tak to już jest jak się trafi do licem z wysokim poziomem :P Całość dopiero się rozkręca, a ja mam tonę pracy domowej. Bo przecież nie mam nic lepszego do roboty, niż wypisywanie środków stylistycznych z wybranych cytatów, których długość sięga od a do z :P
Już lubię Pana profesora od polskiego </3.
---------------------------------------------------------------------------------------------
Granolę głównie robię sama, co można zauważyć na blogu. Lubię tworzyć nowe smaki, kombinować w kuchni i świetnie się przy tym bawić. Jednak czasami, gdy znajdę w sklepie jakąś nowinkę, muszę ją po prostu spróbować. I tak też było w przypadku tej granoli tropikalnej...zapraszam! :)
Skład:
Wygląd: Rażące po oczach, pomarańczowe i słoneczne opakowanie wykonane z mega wkurzającej foli. Jak widać, w Czechach (bo z tego oto państwa pochodzi granola), też stosują się do takich opakowań. Na zdjęciu widać granolę bogatą w bakalie i zlepki crunchy...ale jak jest naprawdę?
Smak: Gdy otworzyłam opakowanie, w mój biedny nos, uderzył zapach cukru, cukru i jeszcze raz cukru z domieszką starych tłuszczy. Od razu się zniechęciłam, ale skoro się już kupiło, to spróbować trzeba.
Zlepki crunchy są duże, jest ich sporo...i to chyba na tyle zalet. Po ugryzieniu dostajemy wstrząsu cukrowego, bo zlepki są słodkie niczym niejedne ciasteczka.
To samo tyczy się ''drobniejszej'' granoli, która poza cukrem i starym tłuszczem nie ma konkretniejszego smaku.
A bakalie? No właśnie...są tu jedynie rodzynki, cholernie dużo rodzynek, suchych gniotów, odrobina papai i ananasa oraz chipsy bananowe, które smakują jak tłuszcz z frytkownicy.
To chyba najgorsze musli jakie jadłam, nie polecam!
Podsumowując:
2/10
Cena - ok. 6 zł Netto
Czy kupię ponownie? - Nie