Plan wypalił, a ja szczęśliwa zaliczyłam dziś niemiecki. Musiałam tylko ubłagać mamę aby mi odpuściła 2 pierwsze lekcje, bo się prawie całą noc uczyłam. Muszę znaleźć inny ''złoty środek'', bo to uczenie po nocach wcale nie daje mi dobrych efektów, a wręcz przeciwnie. Wszystko zapominam i brak mi kompletnie koncentracji! :/
Trzymajcie kciuki baaardzo mocno aby była dobra ocena z niemieckiego i za dzisiejszą kartkówkę z matematyki. Muszę ją napisać na przynajmniej 2 - kciuki trzymać!
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Fig Bary to moje absolutne odkrycie roku 2015, a to, że mogłam przetestować większą gammę smaków, które są niedostępne w Polsce, jeszcze bardziej utwierdziło mi w przekonaniu, że je KOCHAM. Na blogu opisałam już prawie wszystkie smaki, a jedyne, które pozostały to Mango i bezglutenowa figa. Dziś właśnie o niej, bo najlepszego zostawiam na koniec ;)
Zapraszam!
Skład:
Wygląd: Piękne opakowanie, piękny kolor i ładnie zrobiona grafika. Opakowanie ma na sobie informację o jego ''pro zdrowotności'', co ma działać kusząco na konsumenta.
W środku znajdują się 2 zbite kwadraciki, wypełnione po brzegi pastą figową. W wersji bezglutenowej te ciasta są dużo jaśniejsze, a i ich konsystencja jest zupełnie inna.
Smak: Zapach był bardzo intensywny i bardzo słodki. Z samego początku ta słodycz zagłuszała nawet zapach zbożowego ciasteczka, co nieźle mnie zdziwiło ponieważ w wersji klasycznej wydawał mi się dużo mniej ulepkowy. Od razu wywnioskowałam, że jeżeli pachnie bardziej cukrowo to i będzie słodszy. Czy się pomyliłam?
Ciastko było identyczne jak we wszystkich Fig Barach z serii ''Gluten Free''. Bardziej plastyczne, lekko sypiące się i z nutą zbożowego posmaku. Przykleja się do podniebienia, ale mnie to nie drażni, bo fajnie się potem rozpuszcza. Nadzienie niestety okazało się słodsze więc mój nos nie zawiódł, a moje przypuszczenia się sprawdziły. Zamiast wrażenia jedzenia pasty z suszonych fig czułam, że jem przesłodzoną figową galaretkę z pestkami. Nie wiem, czy to ja trafiłam na taki egzemplarz, czy co, ale ten Fig Bar średnio mi smakował...ba, był chyba nawet gorszy niż wersja Lemon, której się tak bałam. Na pewno do niego nie wrócę, ale resztę smaków zjem jeszcze nie raz z ogromną przyjemnością.
Podsumowując:
7-/10
Cena - niedostępne w Polsce
Czy kupię ponownie? - Nie ten smak