Lubicie połączenie czekolady ze solą? Ja uważam to za niezłe ''combo'', które zawsze zadowala ;) Czekolada gorzka z solonym karmelem, albo z solą morską...mmm... ale się rozmarzyłam!
Dziś prezentuję Wam czekoladę mleczną firmy Alpen Gold, za którą osobiście nie przepadam i nigdy nie sięgam. Tą tabliczkę dostałam w prezencie, a jak wiadomo ''darowanemu koniowi nie patrzy się w zęby.''
Zapraszam!
Skład:
Wygląd: Z tego co mi wiadomo, owa firma zmieniła szatę graficzną opakowań i gramaturę czekolad.
Zamiast tradycyjnego 100 g mamy 90 g za tą samą cenę. Sprytne, co nie? Opakowanie jest bardzo ciekawe, przyciąga oko, a solone migdały powodują ślinotok...ale czy na pewno?
Tabliczka jest cienka, a ja tego nie lubię. W rządku mamy po 3 kostki, które zdobione są koronami. Moim zdaniem nie zasłużyły sobie, aby je ''nosić''...
Smak: Zacznę od tego, że dawno nie jadłam tak plastikowej czekolady w smaku. Jest słodka, lekko przypomina mi milkę, ale tylko w małym procencie. Nie podoba mi się to, że kawałki migdałów są tak malutkie, że ciężko w ogóle cokolwiek wyczuć. Sól jest tu mało obecna, jakoś jej nie czuć, zlewa się z nadmierną słodyczą czekolady. Nie ma czego chrupnąć, a tego nie oczekiwałam...
Kiepsko, bardzo. Alepn Gold się popsuł, tak samo jak Wedel.
Podsumowując:
5/10
Cena - ok. 2-3 zł (prawie każdy market)
Czy kupię ponownie? - Nie