Jakoś te dwa dni przeżyłam, ale mam taki napięty grafik, że nie mam czasu praktycznie dla siebie :( Nie mam pojęcia czy uda mi się tutaj coś naskrobać na jutro, a więc przewiduję, że następny post pojawi się dopiero w sobotę albo niedzielę. Mam nadzieję, że zrozumiecie...szkoła wysysa ze mnie energię :D
Dziś mam dla Was recenzję kolejnego batonika od Legal Cakes! Ten to nowość w ich produkcji i przy wcześniejszej współpracy nie miałam okazji go testować :) Muszę przyznać, że bardzo mnie kusił gdyż jego skład zapowiadał same pyszności! Czy tak też było? Zapraszam do czytania :)
Skład:
Wygląd i smak: Batonik strasznie mi się poturbował, a więc dostałam go w ogromnej ilości kawałków :D Jednak nie przeszkodziło mi to w jego jedzeniu i w jego prezentacji, która mimo zmasakrowania, nadal pozostawała boska :) Batonik przypominał mi blog chałwy waniliowej, która nie należy do moich ulubionych słodyczy, ale czasami bywa, e mnie oczaruje :) Uroku całości dodawały nasionka chia (których też nie za bardzo lubię) i polewa z czekolady.
Po otworzeniu batonik pachniał delikatnie wanilią i orzeszkami za sprawą odżywki o tymże smaku, która jest na liście jego składników. Wszystko strasznie mi się kruszyło, a więc musiałam się nieźle starać aby nie ubrudzić wszystkiego do okoła w tym również siebie.
Po pierwszym kęsie wiedziałam, że to nie moja bajka. Batonik smakował jak suchy środek michałków lub bardzo sucha chałwa z orzechami. Dodatkowo nasionka chia pozostawiały swój charakterystyczny posmak, którego nie lubię no i było po prostu suuuucho :P Niby mi smakowało, ale po jednym kęsie miałam dość i reszta powędrowała do domowników. Jednak jestem osobą, która preferuje gliniaste (brownie ♥) i mokre ciasta, a nie takie suche zapychacze ;) Wiem, że Chiacho ma wielu zwolenników, ale ja pozostanę przy innych wariantach.
Podsumowując:
7/10
Czy kupię ponownie? - Nie