Powiem tylko jedno - trzymać za mnie kciuki! Dziś jest dla mnie dzień bardzo, ale to bardzo ważny, który będzie decydował o wielu wydarzeniach w moim życiu. Mam nadzieję, że się uda, a jak nie to będę musiała się z tym jakoś pogodzić. Nie ja pierwsza...
Dziś mam dla Was recenzję kolejnego wegańskiego przysmaku z asortymentu Biedronki! Ostatnio już pisałam o ich nowych batonikach w wersji
jabłkowo-malinowej, a więc teraz czas na bardziej klasyczne klimaty czyli banan i daktyl ;) Chyba każdy zna to połączenie, które jest wyjątkowo sprawdzone! Jak wypadło w formie takich owocowych batoników? Zapraszam do czytania :)
Skład:
Wygląd i smak: Opakowanie ponownie bardzo ładne, przyciągające uwagę kupującego i rzucające się w oczy. Nie będę ponownie się nad nim rozwodzić gdyż opisałam je w poprzedniej recenzji :) Długo się wahałam czy kupować akurat ten smak, bo w sumie czego spektakularnego spodziewać się po bananach i daktylach? Jednak jak już testować to wszystkie aby mieć porównanie i oczywiście i te batoniki wylądowały w moim koszyku!
W opakowaniu standardowo znajdowały się dwa cieniutkie batoniki, które bliżej mają do owocowych pasków niż batoników. Skład prosty, przyjemny dla oka i brzucha, a przynajmniej tak myślę ;)
Po otwarciu nieźle zaskoczył mnie kolor batoników. Okazały się strasznie ciemne i niezwykle gładkie. Nie widziała w nich żadnej grudki czy kawałków suszonych owoców...idealnie sprasowane :D Zapach? Bardzo, ale to bardzo słodki! Wyraźnie czuć banany i daktyle, co oczywiście przekłada się na smak. Własnie...smak? Bardzo słodki i mulący. PO jednym batoniku człowiek ma dość, bo zęby bolą od nadmiaru cukrów (na szczęście tych naturalnych!). Daktyle tak bardzo wszystko dominują, że banany czuć tylko delikatnie. To raczej nie moja bajka, ale dla daktylowych maniaków polecam! Ja lubię daktyle, ale nie aż w takim stopniu ;)
Podsumowując:
7/10
Cena - ok. 4-5 zł Biedronka
Czy kupie ponownie? - Nie