Tym przepysznym smarowidłem zaraziła mnie Marta. Zawsze chciałam spróbować jak smakuje hummus, jednak opinie o gotowcach sklepowych skutecznie mnie zniechęcały. Kolejna bezsmakowa papka to najczęstsza z tych opinii. Razem z Martą często wymieniamy się doświadczeniami kulinarnymi, smakowymi oraz swoimi domowymi przysmakami. I w ten sposób któregoś dnia zostałam obdarowana hummusem. Uwierzcie mi zakochałam się od pierwszego skosztowania. Na hummus Marty zapraszam was na jej bloga, wystarcz że zrobić
klik. W końcu przyszła kolej na mnie, bazowałam oczywiście na przepisie Marty jednak przygotowałam go trochę inaczej ze względu na brak sprzętu typu młynek. :P
Do przygotowania hummusu potrzebujemy:
250 g ciecierzycy suszonej
100 g sezamu
1 małą cebulkę
3 ząbki czosnku
3 łyżki oleju
1 cytryna ( a konkretnie sok z cytryny :P )
1 płaska łyżeczka soli
1/2 łyżeczki pieprzu
Ciecierzycę namaczamy przez noc w garnku, na drugi dzień przepłukujemy ziarna, następnie zalewamy je obficie wodą i gotujemy do miękkości. Kiedy ziarna cieciorki są miękkie odcedzamy je, jednak nie całkowicie. Najlepiej zostawić taką ilość wody by przykrywała ona ziarna.
Na suchej patelni prażymy sezam, aż ziarenka lekko zbrązowieją i dorzucamy je do naszej ciecierzycy. Na patelnie wlewamy olej na którym podsmażamy pokrojoną w kostkę cebulkę oraz czosnek ( czosnek wrzucamy kiedy cebula już lekko się zaszkli ponieważ nie chcemy go spalić, spalony czosnek będzie gorzki i zepsujemy smarowidło ).
Na koniec wszystko doprawiamy solą, pieprzem i dolewamy do niego sok z cytryny.
Całość musimy dokładnie zblendować by całość utworzyła gładką masę.
Domowy hummus jest naprawdę genialny, nie zawiera zbędnych związków konserwujących, a do tego sami decydujemy jak go doprawimy.