Dlaczego nie możemy powiedzieć; „nie zgadzam się z Twoimi poglądami, ale Cię szanuję i życzę Ci wszystkiego dobrego”. Albo jeśli nie podoba nam się twórczość jakiejś osoby to zamiast ją atakować, wyzywać od najgorszych i zasłaniać się wolnością słowa i prawem do krytyki to po prostu przestać oglądać to co tworzy. Owszem, krytykować dzieło sztuki, jeśli mamy ku temu podstawową wiedzę, ale nie osobę. Autentycznie boli mnie, gdy ludzie nawołują do opluwania np.; muzułmanów albo chęci powrotu Hitlera. Podobnie możemy potępiać czyjś grzech, ale nie grzesznika. Nauka Kościoła Katolickiego się nie zmienia i nie zmieni tego żaden dziennikarz dopasowując sobie słowa papieża do własnych celów.
Ostatnie dni sprawiają, że wzrasta we mnie niepokój. Słucham wiadomości i wypowiedzi tak zwanych: „zwykłych ludzi”. Patrzę na ludzi różnych opcji politycznych, różnych wyznań, w różnym wieku i łączy ich jedno. Nienawiść sączona mniej lub bardziej jawnie. Patrzenie na siebie z obopólną wyższością. Nie ważne katolik czy muzułmanin, Polak czy obcokrajowiec, prawicowiec czy opozycjonista każdy cieszy się z nieszczęścia drugiego człowieka i manifestuje to w niewybrednych słowach. Każdy używa przemocy, a przemoc i nienawiść jest zawsze zła. Zawsze. Nie ma okoliczności łagodzących.
Bo nie ważne, czy jesteśmy z lewej czy z prawej strony świata to mamy szanować drugą osobę. Boli mnie gdy szydzi się ze Smoleńska, boli mnie gdy pisze się „j****ć terrorystów”, boli mnie, gdy prezydentowi życzy się spotkania z brzozą, bolało mnie, gdy zamaskowani ludzie palili tęczę na placu Zbawiciela. Z prostego powodu. To wszystko jest przemocą. To wszystko jest kultem własnego ego. Tak, jak głosi reklama jednej z sieci telefonii komórkowej; „Brawo Ja”.
Po prostu boję się przemocy. Boję się, że ludzie uważając, że moja racja jest „mojsza niż twojsza” wezmą noże , karabiny lub inne szklanki w dłoń i wyjdą na ulice. Ludzie szanujmy się, rozmawiajmy, pozwólmy sobie żyć, kochać, modlić się, nie oceniajmy swoją miarą. Wierzę, że wszystko jest kwestią decyzji. To my decydujemy czy chcemy kochać czy nienawidzić. Czasem słyszę stwierdzenie, że żyję utopią. Pytają mnie ludzie, czy gdybym miała oddać życie za wiarę, czy nadstawiłabym drugi policzek. Szczerze, mam nadzieję, że tak, szczególnie jeśli chodzi o życie innego człowieka. I mocno w to wierzę, że dobro zwycięży.