Nie chcąc się skompromitować, nie opowiem historii o tym jak obudziłam się za wcześnie, a i tak zapomniałam o warsztatach i o tym jak w ciągu pięciu minut wyszłam z mieszkania i jak moja codzienna ulica wydłużała się w nieskończoność, jak sznur tramwajów oplatał planty i jak dobrze mieć w torebce lusterko i puder.
Tym wydarzeniem, wokół którego skoncentrowało się całe zamieszanie były Warsztaty robienia hummusu w Hummus Amamamusi zorganizowane w ramach XI Dni Arabskich przez Bliskowschodnie Koło Naukowe UJ.
|
źródło zdjęć: https://www.facebook.com/media/set/?set=a .377220715796660.1073741837.369256543259744&type=1 |
O jedenastej zero pięć (takie spóźnienia się nie zdarzają!) przekroczyłam próg hummusiji przy ul. Augustiańskiej 3, w której czekali już Kasia „Pi” Pilitowska, Bart Suder i uczestnicy warsztatów. Jakież to było miłe spotkanie! W malutkiej przestrzeni utrzymanej w błękitno-białej tonacji, siedzieliśmy przy pięknych, masywnych drewnianych blatach i słuchaliśmy, rozmawialiśmy o hummusie i podróżach. To wszystko przy pomrukiwaniu malakserów, dźwięku ciecierzycy rozcieranej drewnianą pałką w makutrze i nierównomiernego stukotu ostrza noża. Przygotowaliśmy hummus wykorzystując trzy techniki: retro-manualną (makutra), domową (za pomocą KitchenAid - jak już ukradnę pierwszy milion to będę sama tworzyć taki hummus) i przemysłową (super wielka i szybka hummusomaszyna). Po części teoretyczno-praktycznej przyszedł czas na moment kulminacyjny - degustację! Tak, przyznaję, przyszłam na głodzie z ostatnim posiłkiem na koncie kilkanaście godzin wcześniej. Ślinotok. Zatar, papryka, oliwa, kolendra, pietruszka, świeży chleb, bułki, marchew, kalarepa, cebula...
I patrząc na mnie wszyscy zrozumieli czym jest prawdziwe łakomstwo.
A teraz kilka faktów, trochę wiedzy, którą udało mi się usłyszeć mimo przejmującego burczenia w brzuchu.
|
Mur otaczający Betlejem. źródło zdjęcia: http://travelwithbender.com/travel-blog/palestinian-territories/the-shameful-reason-why-i-would-visit-bethlehem-again |
"Hummus" to po arabsku po prostu ciecierzyca. Jest to danie, które przybyło z Bliskiego Wschodu i chyba nie ma sensu kłócić się kto pierwszy wpadł na pomysł, aby połączyć ze sobą pod postacią gładkiej pasty smak ciecierzycy, czosnku, pasty sezamowej, oliwy, cytryny i kuminu. Co za różnica czy ojczyzną nazwiemy Liban czy Izrael? Ważne, że hummus jest tak dobry! Na warsztatach padło jedno krótkie zdanie, ucinające całą dyskusję: hummus pochodzi z terenów Lewantu. Nie zachowały się żadne źródła pisane jednoznacznie określające pomysłodawce, dlatego też trzymajmy się tego Lewantu i jedzmy hummus :).
Jednym z mocniej wyczuwalnych smaków jest tahini, czyli pasta sezamowa, która ma niezliczone możliwości zastosowania (dania z krajów Bliskiego Wschodu i Wschodniej Azji). Aktualnie jest dostępna właściwie w każdym sklepie, chociaż różnie można trafić ze smakiem i jakością. Kiedyś próbowałam zrobić ją sama (cóż tam, zmiksować podprażony sezam z oliwą?), ale mój sprzęt nie podołał (ten KitchenAid czeka na mnie w przyszłości). Jest jednak sposób na pewny zakup - w Amamamusi można zaopatrzyć się w tę, którą oni sami wykorzystują do najlepszego hummusu jaki kiedykolwiek jadłam.
Dowiedziałam się, że te różnice smaku mogą wynikać chociażby z tego, że izraelska pasta tahini jest słodsza i dzięki temu świetnie nadaje się do chałw czy sezamków, natomiast libańska wersja ma więcej słonych nut, co lepiej podbija smak hummusu.
Przyprawy:
- kumin - warto kupić w ziarnach i przez wykorzystaniem najpierw lekko podgrzać na suchej patelni, a potem zmielić, aby wydobyć z niego jak najwięcej smaku;
- zatar, bliskowschodnia mieszanka przypraw (sezamu, sumaku, hyzopu, oregano, tymianku).
A teraz najważniejsze: PRZEPIS!
"Bazą humusu jest ciecierzyca. Aby zrobić humus należy przede wszystkim namoczyć ją na noc. Następnego dnia ciecierzycę płuczemy i zalewamy świeżą wodą, tak aby zakrywała ziarna jakieś 2-3 cm, dodajemy sodę oczyszczoną i gotujemy. Całość powinna się gotować 2-3 godziny, tak aby ciecierzyca dała się rozetrzeć w palcach. Po ugotowaniu odstawiamy do ochłodzenia. Garść ziaren pozostawiamy, aby użyć ich później do dekoracji jeżeli podajemy hummus w stylu izraelskim. Wrzucamy cieciorkę do blendera, dodajemy tahinę i mielimy do uzyskania gładkiej pasty. Jeżeli pasta jest zbyt gęsta można dodać trochę wody. Dodajemy wyciśnięty czosnek, sok z cytryny, uprażony zmielony kumin, sól i oliwę. Smak humusu zależy od hummusowtórcy musi sam dobrać przyprawy tak, aby otrzymać taki hummus jaki lubi." [http://www.hummus-amamamusi.pl/]
HUMMUS
/z tych proporcji podanych podczas warsztatów wychodzi baaardzo dużo hummusu (i dobrze!), który potem nie powinno się zamrażać, ani w zaden inny sposób próbować przechowywać - zjeść go po prostu!; ale w przypadku potrzeby przygotowania mniejszej porcji tu są ich oficjalne mniejsze proporcje/
1 kg ugotowanej ciecierzycy (z ok. 0,5 kg suchej)
200 ml tahini
20 g czosnku (3-5 ząbków)
50 ml soku z cytryny (ok. 1 sztuki)
10 g soli
1 1/2 małej łyżeczki kuminu
200 ml oliwy - dodać na końcu, bo to ona ma funkcję zagęszczającą
200 ml wody - wlewać powoli wg potrzeby, sprawdzając konsystencję
* Podpisuję się dwiema rękami pod słowami Kasi "Pi" Pilitowskiej (ale nie porównywałabym hummusu do ziemniaków)! Nigdy się nie znudzi zwłaszcza w wydaniu Amamamusi, gdzie przygotowują wszelkie możliwe do wyobrażenia wariacje na temat hummusu (szczaw, kapusta kiszona, dynia, jalapeno i inne!).