W natłoku pracy i obowiązków, trudno zagrać mistrza patelni i stworzyć wycackane arcydzieło. Bo ani to czasu, ani weny ani w sumie nawet chęci. A mężczyzna wraca do domu i patrzy smętnie w stronę kuchenki, wypatrując garów, które może przeszukać.
Dlatego powstał szybki przepis, na coś z niczego, czyli standardowo.
Do przygotowania grzybowej carbonary potrzeba:
pół kilo pieczarek
jedna duża cebula
dwie łyżki masła
pęczek pietruszki
łyżka octu winnego
mała śmietana 18% do zup
średni kawałek boczku (najlepiej wędzonego)
paczka mini mozzarelli (lub dwie duże kulki)
paczka makaronu
kilkanaście ziarenek kolendry
szczypta gałki muszkatołowej
pieprz, sól
Na maśle pieczemy na złoto cebulę. Dodajemy pieczarki i na wolnym ogniu smażymy, aż odparuje część wody. Dodajemy posiekaną natkę pietruszki i łyżkę octu. Boczek kroimy w paski i dorzucamy do pieczarek. Śmietanę rozrzedzamy w misce ze szklanką wody i dodajemy odrobinę soli. Wlewamy na patelnię i dodajemy zgniecioną w moździerzu kolendrę. Przyprawiamy do smaku odrobiną gałki muszkatołowej, porządną ilością pieprzu, a na końcu, gdy boczek odda już swój smak, ewentualnie dodajemy soli. Dodajemy kilka kulek mozzarelli, dokładnie mieszamy na wolnym ogniu.
W międzyczasie gotujemy makaron al dente. Wsypujemy go po opłukaniu do naczynia żaroodpornego, Zalewamy sosem, dokładnie mieszamy i na wierzchu układamy resztę mozzarelli. Nakrywamy folią lub przykrywką i pieczemy w temperaturze ok. 180 stopni przez pół godziny. Na końcu zdejmuje nakrycie i zostawiamy w temperaturze ok. 200 stopni do momentu, aż powierzchnia się zrumieni. Na końcu można posypać jeszcze natką pietruszki.
Wracam do pracy, może w weekend coś stworzę!