Żar z nieba się leje... w takie dni, każdy sposób na ochłodzenie organizmu jest na wagę złota! Zamykanie okien, zasłanianie, wieszanie mokrych prześcieradeł, basen... zimne piwo! Należy również więcej pić, dlatego częściej sięgamy po słodkie napoje gazowane. Krążą legendy, że ktoś kiedyś napił się takiego napoju i zaspokoił pragnienie. Mi się to nie przydarzyło, dlatego przez jakiś czas szukałam czegoś, czym mogę się napić, tak na dobre. Nie jestem fanką kompotów, np. z truskawek. Zwykła woda mineralna może wystarczyć, ale czasem chciałoby się połączyć ze sobą dobry smak, orzeźwienie i żeby zdrowiu nie szkodziło. I oto na mojej drodze pojawił się sok z kwiatów bzu. Sok zrobiła w tym roku moja mama, bo zimą dodaje go do herbaty z miodem. Ja postanowiłam wykorzystać go w inny sposób i zrobiłam lemoniadę!
Wlewam sok, dolewam zimną wodę mineralną, lubię lekko gazowaną, ale to według uznania. Kroję na plasterki dwie cytryny i limonkę oraz kilka łodyżek świeżej mięty pieprzowej z ogródka. Wszystko zasypuję kostkami lodu i w taki dzień jak dzisiaj jeden dzbanek wystarczy dla rodziny na jedną kolejkę. Na szczęście jest mocno chłodzący i orzeźwiający, więc kolejny dzbanek można zrobić i wstawić do lodówki. Smak jest niepowtarzalny, a ile witamin w soku!
Ilość cytryny i limonki jest opcjonalna; sok z bzu ma charakterystyczny smak i opcjonalnie jego intensywność można zmieniać. Może być mniej lub bardziej cytrusowy.
Świetnie się sprawdza również w wersji alkoholowej: zamiast wody mineralnej wystarczy wlać napój typu Sprite lub Schweppes i dowolną ilość wódki. Wychodzi drink przypominający Mojito. A i kacyk na drugi dzień już tak nie męczy.
GORĄCO polecam w tak upalne dni!