Oficjalnie mam wakacje. Cudowne uczucie.
Dla mnie ustny angielski był największym wyzwaniem. Nigdy nie chodziłam na korepetycje, wiedzę mam tylko ze szkoły i nauki w domu (trochę). Wylosowałam zestaw SPORT+KULTURA+SZKOŁA i trochę tej kultury się przestraszyłam. Właściwie to cały poranek się denerwowałam. To był mój największy maturalny stres. Wcześniej był zdecydowanie mniejszy.
Podobała mi się atmosfera na egzaminie z angielskiego, było zdecydowanie milej niż na polskim. Czułam się swobodniej. Zdałam. Miałam 25/30. Jak to usłyszałam, to poczułam ogromną ulgę.
W porównaniu z maturą próbną to dla mnie świetny wynik :)
Tym optymistycznym akcentem rozpoczęłam najdłuższe w życiu wakacje. Niesamowite. Polecam wszystkim :)
Wczoraj przeczytałam o
Projekcie Wakacyjnym (klikamy, by poznać szczegóły).
W zeszłe wakacje brałam udział w pierwsze edycji, więc teraz nie zastanawiałam się długo i postanowiłam dołączyć. Moje wakacje będą trwały dłużej niż projekt, ale dostosuję się :) Ostatni miesiąc to i tak pewnie będą jakieś psychiczne przygotowania do zmiany wszystkiego, więc nastrój będę miała mało wakacyjny.
Jak zwykle planów na wakacje nie mam. Znaczy nie mam konkretów. Mam kilka ogólnych założeń. Chcę zarobić trochę pieniędzy, spędzić trochę czasu z rodziną i trochę ze znajomymi, a przede wszystkim chcę porządnie wypocząć i robić więcej zdjęć. Postaram się sprawić, żeby to były znakomite wakacje.