Ostatnio wszystko się szybko potoczyło.
Gdy tylko dowiedziałam się, że zostałam przyjęta na studia, poukładało się kilka innych rzeczy. W ciągu dwóch dni rozwiązała się sprawa mieszkania. Jestem jeszcze trochę w szoku, ale powoli się do tej myśli przyzwyczajam.
Cały czas zastanawiam się, jak to będzie. Jestem pełna obaw, a jednocześnie czuję podekscytowanie i euforię.
Dodam, że jeszcze nie widziałam tego mieszkania, ale jest załatwione ze sprawdzonego źródła. Na początku sierpnia pojadę z przyjaciółką (współlokatorką) je oglądać i ustalić, co jest potrzebne. To taka wielka zmiana dla mnie. Mam ogromną nadzieję, że nam się uda. Jak nie teraz, to kiedy, prawda? :)