orzechowy sernik podany z syropem kawowo-jogurtowym i płatkami migdałów
Oficjalnie ogłaszam, że wiśnie to zamknięty rozdział. Teraz mogę sobie odpocząć, i kąpać się w zarobionej forsie (jeżeli rozmienię każdą złotówkę na grosiki, to bez wątpliwości)!
I przyszedł ten dzień. Dzień, gdy serek wiejski i kromka razowca o 6:20 odchodzą do lamusa. Dzień, w którym mogę kombinować, zastanawiać się i wymyślać, oraz czekać 40 minut, bo jeszcze nie gotowe. Ale powiem szczerze, że będzie mi brakowało takiego szybkiego śniadania w biegu. Niby kilka dni, a człowiek zdążył się już przyzwyczaić!
Na chwałę dnia tak świetnego wymyśliłem sernik. Myślałem, że
cytrynowe cacko to już szczyt wszystkiego. Ale gdybym miał określić smak nieba, to pierwsze co by mi przyszło do głowy, to po dzisiejszym śniadaniu byłby to sernik z masłem orzechowym.
I może ricotta hotcakes, ale to za sernikiem.
Wilgotny, puszysty, zbity, idealny. No wiecie, wszystko w jednym. A wykonanie było takie banalne!
przepis:
250 g twarogu
1 jajko
1 łyżka budyniu (u mnie śmietankowy)
100 ml mleka
aromat migdałowy
łyżka masła orzechowego
słodzidło
Twaróg rozdrabniamy. Dodajemy resztę składników i miksujemy na gładką masę.Przelewamy do foremki, wstawiamy do nagrzanego piekarnika. Pieczemy przez 30 minut w 180 stopniach, następnie studzimy przy lekko uchylonych drzwiczkach.
Schudłem. Moje nadgarstki wyglądają strasznie, a waga nie była nigdy taka niska. Mam ochotę strzelić sobie w łeb.
Postanowiłem, że nie ma co się ograniczać. 300g milki? Bez problemu, Pizza? Do wymiotów. Chipsy? Co z tego że nie lubię. Wiem, że to bardzo, bardzo, bardzo niezdrowe, ale radykalne sytuacje wymagają radykalnych rozwiązań.
Co z Aną? Walić ją. Najwyżej będzie.
po cichu liczę na LBA XD