To był wyjątkowo dziwny miesiąc. Ja tak czekałam na ten maj, a on mnie tak cholernie rozczarował. Stan, w który mnie wprowadził, uświadomił mi bolesną prawdę. Jesteśmy wszędzie, tylko nie tu i teraz.
MAJOWE TU I TERAZ
Czuję się ciągle w biegu. W maju nawarstwiło się kilka zaległych spraw, których terminy gonią niemiłosiernie. Odkładane w nieskończoność odbiły mi się zgagą, a niewykorzystane sytuacje zemściły się. Jeśli dodam do tego myśl o minionym roku, który bezmyślnie przepuściłam przez palce, to tylko usiąść i płakać. Ale odbiję to sobie.
Jestem wdzięczna za całą masę niepozornych, ale ważnych dla mnie rzeczy. Zastanawiałam się jak zacząć bujo i #gratitudelog to była najlepsza decyzja. Mega motywacja do działania.
Równocześnie zdałam sobie sprawę, w jakim wariactwie żyjemy. W zalewie internetowej głupoty, owczym pędzie i dążeniu do doskonałości tracimy czujność. Otwieramy się na świat, a zamykamy na bliskich. Istotą naszego tu i teraz staje się mieć, nie być. Telefon stał się naszą trzecią ręką, a często zapominamy o wyciągnięciu tych, które już mamy. Na zgodę. Na pomoc. Na dzień dobry.
A dobre słowo...?
Po ciężkim dniu.
Ku pokrzepieniu.
Na dobranoc.
Potrafi zdziałać cuda.
Cieszę się niezmiennie i do znudzenia z relacji brat- siostra. Wkroczyli na kolejny etap poznawania siebie nawzajem. Bejbi jest coraz bardziej ciekawa otaczjącego ją świata i brata. A to złapie go za nogę, innym razem obślini jego zabawki i snuje turla się jak cień. Na każdym kroku słychać Gizmolove
Bejbi ikkje ruszaj.
Bejbi (s)top!
Bejbi nei.
A starszy brat, który nie do końca rozumie jej zachowania, jeszcze strzeli fochem, teatralnie odegra scenę zazdrości, ale cieszy się na jej widok. Witaj Bejbi, Bejbi kos [czyli przytul], Bejbi kom Łaja a-a-aa. Tak w tym miesiącu usypiam dwa paszczaki za jednym zamachem. Gizmol ustępuje nam miejsca w swoim wypasionym łóżku. Wtuleni, on w siostrę, a ona w cycocha, odpływają po dwudziestej powtórce a-aaa kota dwa. Widok bezcenny