Przypadający na 25 marca Dzień Gofra niefortunnie zgrał się w tym roku ze świętami wielkanocnymi. Blogerzy od kuchni jednogłośnie zdecydowali, że najlepszym terminem na wspólne gofrowanie będzie ten tydzień. Zatem z wielką radością zapraszam na kolejne kulinarne wydarzenie w grupie, Gofry na każdą okazję. Skuś się i Ty!
Raz na jakiś czas pomiędzy kolejną pomidorówką, a biciem kotletów schabowych, mówię STOOOP! Więc gdy we wtorek znowu mnie dopadło, tym razem poświątecznie, bez skrupułów wyjęłam z czeluści kredensu gofrownicę i wsłuchując się kwąkania Stwórcy, znowu na słodko?! zabrałam się za obiad. Tak, dobrze przeczytaliście, nie za śniadanie. OBIAD. Bo kto powiedział, że gofry są dobre tylko z bitą śmietaną i dżemem żurawinowym. Rano... Gofry są dobre na każdą okazję.
Nie przeczę, że jeszcze do nie dawna sama utożsamiałam je tylko z wczesną porą dnia. Ewentualnie podwieczorkiem. Jednak od kiedy przekonałam się czym jest nudne norweskie gofrowanie [plus brązowy ser], nabrałam ochoty na przełamanie słodkiej rutyny. I tak na przestrzeni minionego roku były gofry serowe. Ziemniaczane z masłem krewetkowym. Owsiane z rzeżuchowym pesto. Z torebki na brak czasu. Z jajkiem w koszulce. I kakaowe na zmianę smaku. A teraz... ta-dam!
Ręka do góry, kto ma ochotę na cauliffles?!
GOFRY KALAFIOROWE
1 mały kalafior
5 łyżek mąki
2 jajka
0,5 szklanki oleju
0,5 szklanki mleka
1 łyżeczka sody oczyszczonej
2 łyżki posiekanych suszonych pomidorów
sól, pieprz, suszony rozmaryn
Postępuj tak jak przy standardowym przepisie. Wszystkie składniki ze sobą połącz. Dodaj startego na "
kuskus" kalafiora. Wymieszaj. Smaż gofry na największym ustawieniu gofrownicy.
Do gofrów wymyśliłam sobie marchewkowe puree, "szarpaną" jagnięcinę, która została mi po świętach i sos barbecue. Wszystko zwieńczyłam suszoną cebulka.
A Ty z czym byś je schrupała?
Nie bardzo wiedziałam jak skrócić gofry kalafiorowe, więc pobawiłam się w słów cięcie gięcie. Masz lepszą nazwę? Podrzuć w komentarzu. A jeżeli zdecydujesz się wykonać je z tego przepisu, daj znać czy Ci smakowało. Każdy tego typu komentarz uskrzydla mnie do dalszego działania w kuchni.
Do następnego gotowania gofrowania! Tym razem na słodko. I znów będzie kwąkał, au!