Wypieki drożdżowe to moja największa pasja ostatnich miesięcy. Najchętniej piekłabym tylko chleby, bułki i drożdżówki na tysiące sposobów i z najróżniejszymi dodatkami. I być może w końcu tak zrobię, bo wyrabianie drożdżowych ciast niesamowicie mnie odpręża i uspokaja. Nawet późną nocą, gdy wszyscy już śpią – czytając w miękkim fotelu ulubioną książkę, czekam aż chleb wypełni cały koszyk. Nieraz jego zapach unoszący się z rozgrzanego piekarnika budzi domowników.
Nie, to jeszcze nie pora na śniadanie… odpowiadam…
A czarne porzeczki to moje ulubione letnie owoce. Rzadko udaje mi się cokolwiek z nich piec. Zazwyczaj zjadam prosto z koszyczka. Tak budzą najwięcej przyjemnych wspomnień…
Ale te bułeczki koniecznie upiekę jeszcze raz. Może nie są równe, kształtne i błyszczące, ale to jest właśnie ich największy urok. Najlepiej odrywać po kawałku i rzucać niedbale na blachę, niech same nabiorą kształtu. Pachnące, poprzecinane czarnymi perełkami i sączącym się sokiem o niezbyt słodkim miąższu. Idealne do śniadania, z kubkiem aromatycznego kakao.
Smacznego!