W poprzedni weekend musiałam zadbać o to, aby kibicującym na gali bokserskiej nie zabrakło przekąsek. Pomyślałam, że skoro już trzeba coś przegryźć, to lepiej aby to było coś zdrowego. Tak zrodził się pomysł na domowy hummus. Fajna alternatywa dla czipsów i krakersów. I co najważniejsze - kolejny raz udało mi się do domowego menu przemycić warzywa!
Składniki:
200g ciecierzycy
łyżeczka kuminu
ząbek czosnku
sok z 1/2 cytryny
1/3 szklanki lodowatej wody
ulubione przyprawy
3-4 łyżki pasty tahini
Na pastę tahini:
100g sezamu
6 łyżek oliwy
Zaczynam od przygotowania pasty tahini. Na rozgrzaną patelnię wsypuję sezam i prażę na złoty kolor. Nie używam do tego tłuszczu i cały czas mieszam, aby nie przypalić sezamu. Kiedy kuchnię wypełnia piękny zapach - sezam jest gotowy. Po wystudzeniu sezamu, przesypuję go do wysokiego naczynia, dodaję oliwę i blenduję na gładką masę. Jeżeli jest taka potrzeba, dodaję jeszcze jedną łyżkę oliwy. Z podanych proporcji otrzymuję tyle, ile potrzebuję do wykonania hummusu.
Ciecierzycę moczę przez noc. Kiedy napęcznieje, odlewam wodę, płuczę ją dokładnie, ponownie zalewam wodą i gotuję ponad godzinę. Czas gotowania może być różny, cel jeden: ciecierzyca ma być miękka i łatwo wyskakiwać ze skórki.
Po ostudzeniu, ciecierzycę przesypuję do naczynia z tahini, dodaję pozostałe składniki (oprócz ulubionych przypraw) i blenduję na gładko. To najbardziej mozolna część pracy. W zależności od preferencji kubków smakowych doprawiam większą ilością soku z cytryny i solą.
Gotowy hummus dzielę na trzy porcje i nadaję im różne stopnie ostrości. Najbardziej lubię hummus o smaku chili (idealny do konserwowych ogórków), ale dla pozostałych domowników robię hummus naturalny i paprykowy.