Ale dzisiaj się działo! Rano pojechaliśmy ze Znośnym na Hubską, na Wrocławski Bazar Smakoszy. Fajne miejsce we Wrocławiu, gdzie w każdą niedzielę wystawiane są stoiska z ekologicznymi produktami. Jeszcze fajniejsze są degustacje na każdym kroku więc nie miałam obaw, że nie zjadłam wcześniej śniadania. Spróbowałam różnego rodzaju pesto, sery, i chleb z domowego wypieku. Największe jednak wrażenie zrobiła na mnie marchewka na ostro. Piekielnie pikantna pasta do chleba ze startej marchewki, czosnku i chili. Takie lubię więc spróbuję zrobić w domu.
Kupiliśmy pomidory z uprawy "Dolina Baryczy". Zielone - zwane Obamą bo podobno prezydent USA lubi je najbardziej i to właśnie ze Stanów Zjednoczonych nasiona dotarły do Polski. I pomidorki paprykowe, idealne na przeciery. Wyglądają jak większa odmiana "limy".
W bazarowym barze znalazłam piwo z browaru "Czarny Kot" z Radomia o nazwie "Pan Kot". Musiałam je spróbować :)
Kupiłam też gotową mieszankę do pieczenia chleba. Wystarczy dodać wodę i drożdże. Pani miała kilka rodzajów ale zdecydowaliśmy się na chleb słonecznikowy i litewski. Po przyjeździe do domu od razu zabrałam się za wyrabianie ciasta. Upiekł się idealny.
No i pesto truflowe. Trochę szumnie tak nazwane bo zawiera tylko 1% trufli. Sardynki w curry i marynowane ośmiornice.
Żałowałam później, że nie wzięłam aparatu bo bazar ma swoisty klimat a stoiska są pełne pysznych produktów.
Po zakupach odwiedził nas kolega z dziewczyną a jak poszli Znośny postanowił zrobić domową kiszoną kapustę. Napiszę jak wyszła innym razem.