Na targu pojawiły się truskawki. Już z daleka pachniało nimi tak, że nie sposób było się oprzeć. No i się nie oparłam. Kupiłam kilogram soczystych i słodkich owoców. Wystarczy polać śmietaną, posypać cukrem i już mamy pyszny deser. Ja tym razem postanowiłam zrobić shake'a.
Shake kojarzy mi się z dwoma rzeczami. Po pierwsze z filmem "Pulp Fiction" gdy Mia Wallace zamawia go na kolacji z Vincentem Vegą.
Po drugie z moją pierwszą wizytą w McDonalds. Nie pamiętam, który to był rok dokładnie ale byłam wtedy w liceum. 96 albo 97, jakoś tak. Razem z przyjaciółmi zapakowaliśmy się do "Puszka". Tak pieszczotliwie nazywaliśmy czerwonego malucha mojego przyjaciela. "Puszek" był rok ode mnie młodszy i dzielnie towarzyszył nam w różnych sytuacjach. Miał jednak dziwną przypadłość, gdy tylko mijał tablicę naszego miasta przestawał działać. Pojechaliśmy na otwarcie McDonalds'a w Zielonej Górze. "Puszek" nas nie zawiódł i dojechał na miejsce. Ilość ludzi, którzy tak jak my chcieli spróbować odrobinę zachodu była zatrważająca. Kolejki wychodziły poza restaurację ale nikt nie odpuszczał. Staliśmy i czekaliśmy dzielnie. Co by nie powiedzieć moje pokolenie znało się na staniu w kolejkach. Gdy już dostaliśmy się do lady zamówiliśmy wszystkiego po trochę. Hamburgery, nuggetsy, frytki i shake. Najlepszy był truskawkowy. Do dzisiaj pamiętam jak smakował. Siedzieliśmy w czwórkę w maluchu i zajadaliśmy się fast foodem, którego dzisiaj raczej unikam :) Musiało to śmiesznie wyglądać. Kiedy chcieliśmy wrócić do domu, "Puszek" miał inny pomysł i nie odpalił. Skończyło się na holowaniu ale wspomnienia pozostały.
Dziś shake'a robię w domu. Nie ma nic prostszego.
Składniki:0,5 kg truskawek
3 gałki lodów śmietankowych
Truskawki myjemy i pozbywamy się szypułek. Wrzucamy do blendera razem z lodami. Miksujemy na gładko i już po chwili jest gotowy orzeźwiający shake.