Podobnie jak autorka przepisu baaaaardzo tęskniłam za drożdżowym smakiem.
Kiedyś drożdżowe bułeczki, chleb czy drożdżówki z owocami gościły na moim stole bardzo często.
Cieszę się, że znalazłam przepis i mogłam go wypróbować.
Oczywiście dokonałam zmian, nie dodałam mleka kokosowego - bo go nie miałam,
mąkę ryżową zamieniłam na kokosową - bo nie jadam skrobi, a plantana zamieniłam na banany,
ponieważ jest u mnie nie do kupienia, a do selgrosa niestety mam za daleko.
Więc powstał trochę inny przepis.
Czy godny uwagi? Spróbujcie sami.
Składniki:
3 przejrzałe banany (ja użyłam bardzo brązowych)
3 jajka
szczypta soli
2 płaskie łyżeczki suchych drożdży
ok. 2 łyżki mąki kokosowej
masło klarowane do smażenia
Wykonanie:
Jajka rozbełtałam z solą, dodałam pokrojone banany i za pomocą widelca rozgniotłam je na papkę
i połączyłam z jajkami.
Dodałam drożdże, wymieszałam porządnie i odstawiłam na jakieś 15-20 minut,
aby drożdże się rozpuściły i zaczęły pracować.
Wsypałam mąkę (jej ilość należy dostosować do wielkości jajek i bananów, ja dodaję stopniowo i czekam aż wchłonie wilgoć, konsystencja ciasta musi być papkowata, łatwa do nałożenia i rozprowadzenia, ale nie może się rozlewać) wymieszałam i odstawiłam na chwilę.
Na patelni rozgrzałam masło i smażyłam małe racuszki na małym ogniu z obu stron.
Wyszły bardzo delikatne przez mąkę kokosową, przypuszczam, że mąki skrobiowe reagują w tym połączeniu inaczej i racuchy wychodzą bardziej zwarte, więc musiałam uważać przy obracaniu, dlatego pomysł żeby smażyć na malutkim ogniu.
Co nie zmienia faktu, że wyszły pyszne, ja do swoich zrobiłam mus z bananów.
Gotowe:)))