Ciecierzycę należy wsypać do miski, zalać wodą dzień wcześniej i zostawić na minimum noc, jeśli będzie leżeć w wodzie dłużej absolutnie nic się nie stanie. Następnego dnia zabieramy się do pracy.
Namoczoną ciecierzycę płuczemy, wsypujemy do garnka i zalewamy wodą kilka cm ponad poziom ziaren. Gotujemy na wolnym ogniu przez 1,5-2 godziny, do miękkości. Warto raz na jakiś czas, po upływie godziny, wyjąć z garnka jedno ziarno i sprawdzić czy już nie jest miękkie.
Jak ciecierzyca się ugotuje odcedzamy ją i czekamy aż przestygnie. W tym czasie możemy zrobić pastę tahini albo otworzyć słoik z gotową. Ja jednak jestem zwolenniczką robienia wszystkiego samemu – takie gotowanie daje o wiele większą satysfakcję! W końcu każdy potrafi otworzyć słoik…
Sezam wysypujemy na suchą, rozgrzaną patelnię, nie może być za gorąca, żeby sezam się nie spalił. Na średnim ogniu, ciągle mieszając, prażymy sezam. Trzeba go bardzo pilnować, bo jak już się nagrzeje bardzo szybko robi się złoty. Nietrudno go spalić
Gdy już jest złocisty należy go wysypać na płaski talerz – żeby szybciej przesygnął.
Gdy sezam jest już chłodniejszy wsypujemy go do wysokiego, wąskiego naczynia i blendujemy z olejem na gładką masę. Nie zajmie to długo, a efekt będzie pyszny!
Teraz wszystkie składniki, po kolei lądują w robocie – ciecierzyca, obrany czosnek, pasta tahini, sok z cytryny (uważajcie na pestki!), oliwa i sól, (suszone pomidory), dodajemy jeszcze trochę wody i włączamy urządzenie. Mielimy tak długo, aż ciecierzyca będzie prawie rozdrobniona, dodając trochę wody lub oliwy, jeśli masa jest za sucha. W klasycznym wydaniu do pasty dodaje się tylko oliwę, ale ja wolę moją, lżejszą wersję – z wodą. Konstytencję pasta powinna mieć taką, aby łatwo ją można było rozsmarować na kromce pieczywa.
Dla lepszego efektu warto dodatkowo zblendować całość, po przełożeniu masy z robota do miski, blenderem ręcznym. Pasta staje się wtedy delikatna i gładka, nie ma żadnych grudek. Uwierzcie albo nie, ale grudki znacząco zmieniają smak potrawy!
I to już koniec – klasyczna wersja hummusu gotowa! Jeśli ze wszystkimi składnikami w robocie wylądują jeszcze suszone pomidory efektem będzie mój ulubiony hummus! Polecam Wam tę wariację na temat tego klasycznego dania kuchni libańskiej.