W biegu łatwo zapomnieć o drobnostkach, skupić się na szczegółach, zawczasu rozplanować wszystko, zapiąć na ostatni guzik. Czasem (czasem?!) zdarza się, że człowiek zrywa się nagle i na ostatnią chwilę zaczyna kombinować: a to coś na obiad zrobić, a to zakuć na najbliższe kolokwium, a to znaleźć dziecku jakieś przebranie, kostium.
Na fali ostatnich wpisów - prezentujących proste sposoby na szybkie elementy stroju np. karnawałowego - i w wigilię (notabene też wigilii) Halloween postanowiłam przebrać dzieciaki. Sama przebieranka zajęła nam dosłownie 5 minut (sic!) - dłużej (ale i tak niewiele) trwało przygotowanie skrzydełek czy kryzy.
Powitajcie moją dwójkę: Twilight Sparkle i Jego Królewską Mość.
W przypadku akcji "na pięć minut przed wyjściem" nie ma co kombinować i silić się na spektakularne wykończenie, szycie elementów, komponowanie wielu zmiennych w jeden olśniewający kostium. Wykorzystajmy to, co mamy w domu. Dajmy na to maskę kucyka Pony, którą mama (Ekhm!) kupiła sobie na dziale dziecięcym albo koronę, która zawędrowała do dziecięcej szuflady przy okazji zakupów w sieci. Dodajmy szybkie DIY, kolor ubrania dostosujmy do stylistyki (w naszym przypadku tylko Mały John musiał się przebrać - a i tak zmienił tylko koszulkę!) i gotowe!
Marion aka Twilight Sparkle
maska: H&M (koszt ok. 10 złotych)
skrzydełka: zrób to sam (instrukcja TUTAJ) koszulka: H&M
spodenki: Zara
kapcie: Zazzu
Mały John aka Jego Królewska Mość
korona: Radosna Fabryka
kryza: zrób to sam (instrukcja TUTAJ) koszulka: Mini Rodini
spodnie: H&M
zimne ognie w kształcie gwiazdy: Rice
Jedna uwaga na koniec (matki rozsądnej): to, rzecz jasna, nie są przebrania na wyjście i np. spacerowanie od drzwi do drzwi z "Cukierek albo psikus!" na ustach. Zarówno skrzydełka, jak i kryza, nie zniosłyby ani niewygody ciepłych kurtek, ani tym bardziej deszczu czy wiatru, które ostatnio szaleją. To zdecydowanie wersja domowa, najlepiej do przyodziania na miejscu imprezy.