Czyż nie fajny numer posta? :]
Wyłączam myślenie, wyłączam rozważania, redukuję ckliwość do minimum. Tym razem odpuszczam, bo się utrapię na śmierć. Pozwalam jesiennym liściom nakryć wspomnienia. Chociaż na chwilę dopóki są tak świeże. Sama przyjemność, przecież kocham jesień. Niech to ona zamieszka na dobre we mnie. Z chwilowym spokojem idę spędzić cały dzień na uczelni. Swoją drogą śmiesznie ułożony mam plan. Każdego dnia po jakimś jednym czymś, a we wtorki wszystkie ćwiczenia i jeden wykład w międzyczasie. Wtorki zawsze były długie już nawet w gimnazjum, z tego co pamiętam. No i pora się przyzwyczaić do zajęć, które trwają 2 godziny 15 minut. Usiedzieć się nie da :P Teraz na lekcjach 45 min to pewnie bym nie zdążyłam długopisu z torby wyjąć :] Może uda mi się właśnie na tym skupić swoją uwagę.
Miłego wtorku :*
Nudna jestem, ale zakochałam się w połączeniu
dyni z
różą, one są dla siebie stworzone
:)
Dyniowo- różany krem z ciecierzycy z gruszką, malinami, tahini, ziarnem kakaowca i pyłkiem
Śliwki
Przepis:
Filiżanka ciecierzycy ugotowanej na parze
3 czubate łyżki pure z dyni Hokkaido
2 łyżki wody różanej
Stewia
Wszystkie składniki dokładnie blendujemy do uzyskania konsystencji kremu. Schładzamy w lodówce całą noc lub wkładamy do zamrażalki na 15 minut. Podajemy z dodatkami.
Pam.