Latem stawiam zdecydowanie na proste, szybki dania. Królują warzywa, ale jak wiadomo uwielbiam ryby. Najsmaczniejsze są te wszystkie dziko złowione. Niestety ostatnie wyjście na ryby okazało się bardzo miłe, jednak bezowocne ;) W sklepie w ręce wpadł mi karmazyn, skojarzyłam go z moimi pobytami nad morzem w dzieciństwie, gdzie był wizytówką smażalni. Oczywiście mrożony, ale wówczas wydawał się świeży, bo w końcu jedzony nad morzem ;) Przez lata go nie jadłam, w domu przygotowałam go w najprostszy sposób: pieczony w piekarniku. To był tylko pretekst, aby wykorzystać mój prezent urodzinowy od przyjaciół – naczynie do zapiekania z Bolesławca. Piękny, prawda?
Zioła możecie użyć dowolne, dałam te, które rosną na moim balkonie. Karmazyn wyszedł pyszny: soczysty i aromatyczny.
Składniki (na 2 porcje):
- ok. 0,5 kg tuszy karmazyna
- 1 ząbek czosnku
- 2 gałązki estragonu
- kilka listków szałwii
- 1 łyżeczka masła (używam klarowane)
- sól, pieprz cytrynowy lub biały
Sposób przygotowania:
- Nagrzej piekarnik do 190 stopni.
- Karmazyna oskrob z łusek (uważaj, ma bardzo ostre płetwy, którymi łatwo się skaleczyć), ponacinaj kilkakrotnie z dwóch stron. Umyj i dokładnie osusz.
- Czosnek pokrój w cienki plasterki.
- Naczynie do zapiekania wysmaruj cienko masłem.
- Rybę posól i popierz. W nacięcia wetknij plasterek czosnku i szałwię i troszeczkę masła, do środka ryby włóż gałązki estragonu, szałwie i resztę plasterków czosnku i masła.
- Piecz ok. 20 minut. Po upieczeniu bez problemu przekroisz rybę by uzyskać 2 filety.
Zapisz
Zapisz
Zapisz