Chrupiące zawadiacko churros rozgrzewały mnie w jesienne poranki w hiszpańskiej Granadzie. Świętowałam tam w burzliwym rytmie flamenco urodziny i wypowiadałam życzenie nad tortem z szynki oraz jajek. Regularnie składane zamówienia podlewane gorącą czekoladą jakoś nie budziły wyrzutów sumienia. Wtopiłam się w ten grzeszny narodowy tłum, który o churros tradycyjnie prosił na śniadanie w ulubionych kawiarniach. Pachniały cynamonem i słodyczą drobno zmielonego cukru.
Moje czekoladę mają białą i dużo rozgrzewającego cynamonu. Kalorii pewnie miliony, ale nie zamierzam ich liczyć.
Składniki:
- 200 g mąki pszennej
- 100 g masła
- 200 ml wody
- 3 jajka
- pół łyżeczki proszku do pieczenia
- 3 łyżki drobnego cukru
- łyżeczka cynamonu
- olej do smażenia
- 100 g białej czekolady
- szczypta soli
W garnku zagotować wodę, dodać pokrojone masło i gotować mieszając aż do jego rozpuszczenia. Zdjąć z ognia. Mąkę wymieszać z proszkiem i solą, przesypać do gorącej wody z masłem i szybko wymieszać. Ciasto schłodzić, a do zimnego wbić jajka i ponownie wymieszać, tak by powstała jednolita, lśniąca masa. Gotowe ciasto przykryć i zostawić na kwadrans. Po tym czasie przełożyć je do rękawa cukierniczego z końcówką gwiazdki (Wilton 1M). W garnku rozgrzać olej. Wyciskać na gorący olej kawałki ciasta i smażyć chwilę do zarumienienia. W miseczce wymieszać cukier z cynamonem i obtaczać w nich gorące churros.
Churros można maczać w rozpuszczonej gorącej czekoladzie lub miodzie.
s