Biała pavlova, jak to kobieta, skłonna jest do metamorfozy. Lubi zmiany i dobrze jej w kreacjach rozmaitych. Klasyka pavlovej odpowiada niezmiennie, ale, gdy trzeba, stać ją także na odrobinę szaleństwa. Pasują jej błyskotki, więc karmelowe odzienie przywdziała bez kaprysów. Muśnięta rozgrzanym cukrem zrobiła się strojna natychmiast i taka jakaś dostojniejsza. Do tego nieco złota, któremu żadna dama się nie oprze i jest elegancja na poziomie paryskich wybiegów.
Biała pavlova bez względu na okoliczności, nigdy nie zawiedzie. Dobrze skrojona, w domowej wersji robi wrażenie. Achy i ochy wykrzykiwane nieśmiało nawet przez tych, co niby nie lubią słodyczy – gwarantowane. Sekretów udanej kreacji jest kilka. Jeśli je zapamiętacie, pavlova się uda na pewno:
Powodzenia!
Składniki:
Białka ubijamy z solą, gdy zaczną być sztywne i lśniące dodajemy powoli, łyżka po łyżce, cukier. W momencie, gdy cukier całkowicie połączy się z białkami, wyłączamy mikser i wsypujemy mąkę oraz sok z cytryny. Mieszamy delikatnie szpatułką. Masę bezową przekładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Formujemy okrągłe ciasto. Piekarnik nagrzewamy do 160 stopni i wstawiamy bezę. Po 10 minutach zmniejszamy temperaturę do 110 stopni i pieczemy przez 1,5 godziny. Po upieczeniu wyłączamy piekarnik i suszymy bezę do całkowitego ostygnięcia – najlepiej kilka godzin.
Krem:
Śmietanę ubić na sztywny krem, a potem delikatnie wymieszać z orange curd. Krem przełożyć na upieczony blat bezowy. Pomarańcze obrać, pokroić i razem z pestkami garnata wysypać na krem.
Karmel:
Do garnka wsypać wszystkie składniki i wymieszać dobrze. Garnek przełożyć na kuchenkę i podgrzewać na małym ogniu mieszając do czasu zagotowania. Potem karmel zostawić, bez mieszania, by cukier całkowicie się rozpuścił. Gdy zacznie nabierać bursztynowo-złotego koloru i będzie płynny oraz lśniący – zdjąć z ognia i natychmiast polać nim owoce na bezie.