Marzy mi się już wiosna. Wiem, że to tuż tuż, ale jest we mnie jakaś niecierpliwość w tym oczekiwaniu. I gdy w ten piątek ponownie spadł śnieg - trochę mnie to podłamało, bo już słyszałam wiosenne trele ptaszków. Tych wczesnowiosennych śpiewów ptaków nie da się z niczym pomylić - one zwiastują wiosnę i wiosna już jest blisko!!! Trochę tej zimy przysypiałam jak jakiś misiek i nie bardzo chciało mi się nawet gotować. Za to ten rok zaczął mi się bardzo sympatycznie filmowo - udało się obejrzeć kilka filmów, których jeszcze nie widziałam - ale o tym innym razem.
(naleśniki ze śliwkową konfiturą - w tamtym roku śliwki obrodziły, więc konfitury jest mnóstwo)
(dwie pałki tradycyjnego makowca)
(pierogi z kapustą i grzybami)

(keks z bakaliami z przepisu z
white plate - zawsze wychodzi i jest bardzo smaczny)
(to niepozorne danie to zimowe caprese z gotowanymi buraczkami - przepis z
kwestii smaku)
(kolejna porcja bakalii do musli)
(smotthie - jabłko, banan, truskawki /mrożone/)
(tarta czekoladowa z bananami na urodziny koleżanki :-) pieczona przeze mnie już wiele razy - przepis
kwestia smaku)
(spaghetti z ostrym sosem dyniowym z parmezanem prosto z Włoch - pyszota po prostu)
(ciasteczka z gotowego ciasta francuskiego z konfiturą z węgierek)