Jak to Jamie na wstępie swojego przepisu napisał, można nie znać kuchni szwedzkiej, można nie znać Szwecji, ale o klopsikach z tego kraju, słyszał chyba każdy. A i zrobienie ich nie jest kłopotliwe. Przeglądając wszystkie moje przydomowe książki, natknęłam się na ten Oliver'owy przepis i jestem zachwycona. Trochę go przeinaczyłam, ale naprawdę nieznacznie. Klopsiki polecam podać z puree ziemniaczany i od czasu do czasu dopełniać je dżemem porzeczkowym, jeżynowym albo żurawiną. Mmmmega pycha!
Składniki:
garść świeżych poszatkowanych ziół (koperek, natka, szczypiorek)
300 g mielonej wołowiny
300 g mielonej wieprzowiny
1 jajko
100 ml mleka
75 g bułki tartej
100 ml śmietany 30%
150 ml wody
sok z połowy cytryny
2 łyżki dżemu porzeczkowego
1 łyżeczka mielonego ziela angielskiego
sól
pieprz
olej rzepakowy
(przepis na 4-6 porcji)
Mięso, zioła, jajko, mleko, bułkę tartą i ziele angielskie dokładnie mieszamy w misce. Doprawiamy solą i pieprzem. Całość wkładamy na godzinę do lodówki. Po tym czasie, formujemy z mięsa niewielkiej wielkości klopsiki i obsmażamy na małym ogniu do zrumienienia (około 10-15 minut). Klopsiki przekładamy na talerz, z patelni pozbywamy się tłuszczu ze smażenia, wlewamy na nią sok z cytryny, śmietanę i wodę. Dokładamy dżem, doprawiamy solą i pieprzem. Gotujemy do zredukowania płynu, sos musi być kremowy i nie za gęsty. Na patelnię dodajemy klopsiki, chwilę je gotujemy, posypujemy koperkiem. Podajemy z puree ziemniaczanym.