Dość już świątecznych kapust, uszek i innych serników. Wszystko fajnie, ale trzydniowe napełnianie brzucha takimi dobrociami, to dla mnie trochę za dużo. Potem jeszcze trzeba wyjadać to co zostało, więc naprawdę - dość. Co się udało, zamroziłam. Dojadam, resztkami sił, przepyszne makiełki (makówki :)) teściowej. Myślałam, że nikt nie przebije w tym deserze mojej babci, a jednak się udało. Cudownie! W przyszłym roku idę na szkolenie. Dziś rano mój mózg przestawił się na "normalne" jedzenie. Wzięłam w obroty książki i notatki. Warzyw mi się chciało, czegoś zielonego. No i jest. Sałatka z wędzoną piersią z kurczaka z pomarańczami. Ochoczo wybrałam się rano na zakupy, z przeświadczeniem że sklepowe półki będą się uginać od towaru. Taaa, już na wejściu zaśmiałam się srogo, widząc, że w sumie.... jest spory wybór marchewek i pietruszek. Brawo. Kurna, potrzebowałam rukoli. Ni ma. Znalazłam za to jakieś resztki mieszanek sałat, więc musiałam się nimi zadowolić. Myślę jednak, że rukola będzie tutaj idealnie pasować. Spróbuję kiedyś.
Składniki:
150 g wędzonej piersi w kurczaka
100 g mieszanki sałat
2 pomarańcze
1 mała czerwona cebula
2 łyżki orzechów włoskich
sok z połowy cytryny
1 łyżeczka octu balsamicznego
2 łyżki oliwy extra virgin
sól
(przepis na 2 porcje)
Orzechy chwilę prażymy na patelni. Cebulę kroimy w cienkie plasterki. Pomarańcze obieramy ze skóry, najlepiej nożem, w taki sposób żeby nie pozostała na nich biała błona. Później je filetujemy - wycinamy kawałki owoców między błonami. To co nam pozostało po filetowaniu owoców wyciskamy, mieszamy z oliwą z oliwek, sokiem z cytryny, octem balsamicznym i solą. Pierś z kurczaka kroimy w plasterki o grubości 0,5-1 cm. Wszystkie składniki ze sobą mieszamy.