Niedzielne mięcho w postaci polędwiczek wieprzowych z suszonymi pomidorami. Zastanawiałam się nad ziołami, którymi podrasuję całość, bo czosnek i cebula to wiadoma podstawa. Stanęło na rozmarynie, uwielbiam go. Mięso swoje odstało i nabrało aromatu (trzymałam je w lodówce całą noc). Podałam je z ziemniaczanym puree z czosnkiem i resztką surówki z czerwonej kapusty. Przepis na puree wrzucę tutaj za parę dni - udało się na tyle, że chcę się nim z Wami podzielić. Tymczasem idę się pobyczyć, mam do zaliczenia dobrą baję. Baj!Składniki:1 polędwiczka wieprzowa
8 suszonych pomidorów z zalewy
1 duża cebula
3 ząbki czosnku
szklanka bulionu warzywnego
1 łyżka rozmarynu
3 łyżki śmietany 18%
1 liść laurowy
sól
pieprz
olej rzepakowy
(przepis na 3-4 porcje)
Polędwiczki kroimy na plasterki o grubości ok 2 cm i lekko spłaszczamy ręką. Czosnek kroimy w mniejsze kawałki, dorzucamy do mięsa. Całość posypujemy rozmarynem, doprawiamy solą i świeżo zmielonym pieprzem, dolewamy 1 łyżkę oleju, mieszamy. Tak zamarynowane polędwiczki wkładamy do lodówki na minimum 2 godziny. Po tym czasie, oczyszczamy je z czosnku (którego użyjemy później) i smażymy na złoty kolor z obu stron. Po zrumienieniu mięsa, na patelnię dorzucamy pokrojoną w mniejszą kostkę cebulę i czosnek, wszystko smażymy na średnim ogniu około 3 minut. Dolewamy bulion, dokładamy liść laurowy, pokrojone w paski suszone pomidory, doprawiamy solą i świeżo zmielonym pieprzem, przykrywamy pokrywką i gotujemy 20 minut. Pod koniec gotowania dolewamy śmietanę. Jeżeli sos jest za rzadki, zredukujcie go poprzez gotowanie bez pokrywki, rzadko kiedy zagęszczam sosy mąką - nie przepadam za tym. I tyle. Tak ja napisałam we wstępie, polędwiczki podałam z puree i z surówką z czerwonej kapusty.