Taka tam, skromna ilość dżemu, wystarczy nam akurat na cały rok :). Zrobiłam go na próbę, może dla kogoś w prezencie. Z reguły tak to właśnie wygląda, robię dżemy, które potem i tak lądują u kogoś innego. Obecnie mamy sezon na brzoskwinie, więc musiałam to wykorzystać. Jeżeli lubicie machnąć sobie czasem na śniadanie bułę z dżemem, polecam trochę poprzetwarzać u siebie w kuchni. Zawsze to lepsze, niż kupowanie sklepowych "pyszności", chociaż zdaję sobie sprawę z tego, że pyszności również można dostać.
Składniki:
2 kg brzoskwiń
sok z dwóch dużych pomarańczy
sok z 1 cytryny
skórka z 1 pomarańczy
1,5 szklanki cukru (lub więcej)
(przepis na 4 słoiczki po 200 ml)
Brzoskwinie obieramy (chociaż podobno nie trzeba tego robić), pozbywamy się pestek, rozdrabniamy. Moje brzoskwinie były tak dojrzałe, że właściwie rozpadały mi się w rękach przy okazji wyciągania pestki. Nie rozdrabniałam ich bardziej, trafiły się czasem mniejsze, a czasem większe kawałki. Brzoskwinie wrzucamy do garnka z grubym dnem, dodajemy do tego soki z cytrusów i skórkę z pomarańczy, startą na najdrobniejszych oczkach. Wszystko smażymy na małym ogniu, do redukcji płynów. U mnie trwało to około 2 godzin. Pod koniec smażenia, dodajemy cukier. Pamiętajcie o częstym mieszaniu dżemu. Gorący dżem przekładamy do wyparzonych słoików i zakręcamy wyparzonymi zakrętkami. Odwracamy do góry dnem.