Musimy przyznać, że ten tydzień upłynął nam bardzo, bardzo przyjemnie, a to za sprawą kamperowego wyjazdu do Alzacji. Pogoda dopisywała przez cały czas i od rana do wieczora przebywaliśmy na dworze. Przeszliśmy przez ostatnie dni kilkadziesiąt kilometrów, zwiedziliśmy kilka ślicznych, małych miasteczek oraz stolicę regionu- Strasburg. Zjedliśmy kilka chrupiących bagietek, wypiliśmy kilka litrów wina i ogólnie było miło :) Co prawda potrawy, które jedliśmy ostatnio to nic szczególnego, ale tradycja, to tradycja...fotomix musi być. Zatem do rzeczy ;)
Na początku tygodnia (jeszcze przed wyjazdem) nagotowaliśmy sobie pysznego aloo gobi, czyli kalafiora z ziemniakami w indyjskiej wersji. Przepis zaczerpnęliśmy z niezawodnej książki Marty Dymek :) Bardzo podobny przepis znajdziecie
tutaj. To było naprawdę pyszne!
W dniu wyjazdu chcieliśmy opróżnić nieco lodówkę, więc na drugie śniadanie zjedliśmy resztki: cukinia duszona z papryką i pieczarkami + puree kalafiorowo-ziemniaczane + ryż duszony z mangoldem oraz czosnkiem.
Przejdźmy teraz do kuchni kamperowej, czyli potraw szybkich, ale również smacznych :) W naszych kamperowych szafkach nigdy nie może zabraknąć makaronu, passaty pomidorowej, puszek z fasolą, ciecierzycą itp. Zawsze na stanie mamy też płatki drożdżowe. Powyżej przykładowa wersja makaronu z sosem pomidorowym i ciecierzycą. Oczywiście wszystko posypane na koniec płatkami!
Zdarza się nam także kupić jakąś gotową mrożonkę warzywną, dorzucić do niej fasoli, pomidorów i danie gotowe. Tu w towarzystwie ziemniaków ze słoika :)
Dobrą opcją w kamperowej kuchni jest także kuskus. Wystarczy dorzucić go do duszonych warzyw i pożywne danie gotowe. Powyżej duszona cukinia, papryka, pieczarki, cebula z pomidorami oraz czerwoną fasolą...
...i podobnie tylko więcej pieczarek i sosu pomidorowego.
Jak niektórzy z Was wiedzą, uwielbiamy winnice. Może to zboczenie zawodowe, ale możemy godzinami patrzeć na równiutkie rządki, obserwować jak dojrzewają grona i jak prowadzone są krzaki :) Podczas tego wyjazdu spędziliśmy wiele czasu na winnicach i często jedliśmy tam kolacje :) Obowiązkowo w towarzystwie lokalnego winka...
Musicie przyznać, że całkiem zacna miejscówka na skonsumowanie bagietki i wina :)
Dziś po powrocie z wojaży nie było czasu na gotowanie, więc zakupiliśmy w Lidlu wegańską pizzę. Zazwyczaj nie kupujemy mrożonej, ale ciekawi byliśmy jak ta smakuje. Trzeba przyznać, że jest całkiem smaczna (i kosztuje tylko 1Euro). Niestety to oferta czasowa :( Ciekawe czy pojawi się także w polskich Lidlach.