Lubię niespodzianki. A najbardziej te kulinarne. Uwielbiam używać nieoczywistych składników, łączyć produkty, które na pierwszy rzut oka zupełnie do siebie nie pasują. Tworzyć cuda na talerzu. To jest mój żywioł. To jest mój świat.
Po ostatnich fascynacjach zielonymi wypiekami ze szpinakiem postanowiłam wykorzystać inne warzywo, jedno z moich ukochanych.. korzeń pietruszki. Jest wspaniały. Lekko słodki, aromatyczny, wdzięczny i bardzo, bardzo niedoceniany. Pasuje doskonale do zup, sosów, zapiekanek, ale także..deserów. Dziś ugotowałam budyń z puree z pietruszki i oszalałam ze szczęścia. To jest to. To jest ten euforyczny stan, kiedy wchodzisz na kolejny etap wtajemniczenia. Z łatwością odhaczyłam punkt z mojej listy "do wypróbowania". Wiem, że zrobię go jeszcze nie raz. A mina rodziny, gdy powiedziałam co jest w środku - bezcenna!
Serdecznie polecam!
P.S. Posłuchajcie Elli, to jedna z moich ukochanych piosenek :)
Bezglutenowy budyń pietruszkowy z żurawiną:
- 6 korzeni pietruszki
- 700 ml mleka
- 4 żółtka
- 4 płaskie łyżki mąki ziemniaczanej
- cukier waniliowy
- 4 łyżki cukru
- 4 łyżki suszonej żurawiny
Pietruszki obrać i pokroić na płaskie kawałki i polać oliwą. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni C i piec około 20 minut, do miękkości. Następnie pietruszkę pokroić na mniejsze kawałki, przełożyć do blendera i zmiksować na puree z dodatkiem 200 ml mleka. Dla pewności przetrzeć przez sito, aby nie było kawałków pietruszki.W garnuszku wymieszać żółtka, mąkę, cukry i puree. Dokładnie rozprowadzić wszystkie składniki. Następnie małym strumieniem wlewać pozostałe 500 ml mleka, ciągle mieszając. Kiedy składniki się ładnie połączą postawić garnek na średnim gazie i zagotować ciągle mieszając. Podawać na ciepło. Przed podaniem posypać żurawiną.
Smacznego!