Choroba Hashimoto jest wypadkową wielu zmiennych: złej diety, antybiotykoterapii, obciążeń genetycznych, zakażeń pasożytami, zaburzeń flory bakteryjnej jelit… Teoretycznie więc odpowiednia dawka hormonu, prowadzenie zdrowego stylu życia oraz odpowiednie suplementy powinny utrzymać chorobę w ryzach. Niestety, nie zawsze się to udaje. Nie da się uleczyć ciała, zapominając o psychice [źródło].
Przeciwciała przeciwtarczycowe a zaburzenia nastroju
„Wszystkie choroby powstają w umyśle”, twierdzi Joseph Murphy, autor książki „Potęga podświadomości”. Można się oczywiście z takim podejściem nie zgadzać, jednak znajduje ono coraz szersze potwierdzenie w nauce. Nasze podejście do życia, stosunek do przeszłości i przyszłości oraz odczuwane emocje wywierają niebagatelny wpływ na stan organizmu. Dysponujemy chociażby licznymi badaniami ukazującymi, w jaki sposób chroniczna złość przyczynia się do powstawania wielu powszechnie spotykanych dziś schorzeń [źródło].
Hashimoto należy do grupy chorób autoagresywnych, w wyniku której ciało niszczy samo siebie. A może nasz organizm jedynie odzwierciedla to, co kryje się w naszym umyśle? „Człowiek jest tym, o czym myśli przez cały dzień” (Ralph Waldo Emerson). Czyżbyśmy więc poprzez ciągły negatywizm dawali ciału sygnał do rozpoczęcia autodestrukcji?… A może to choroba wywołuje w nas gonitwę destruktywnych myśli?…
Istnieje wiele hipotez łączących obecność przeciwciał przeciwtarczycowych z różnymi formami zaburzeń nastroju, takimi jak depresja atypowa, depresja poporodowa czy depresja menopauzalna. Badania z 2016 roku pokazały, że przeciwciała mogą być markerami zaburzeń autoimmunologicznych oddziałujących na mózg oraz wykazały ich związek z zaburzeniami afektywnymi dwubiegunowymi [źródło]. Dwa lata wcześniej, w 2014 roku, poddano obserwacji osoby cierpiące na Hashimoto z wynikiem TSH mieszczącym się w normie, jednak z obecnymi przeciwciałami. Wyniki pokazały, że w porównaniu z grupą kontrolną wykazywali oni znacząco wyższą podatność na depresję, zaburzenia lękowe i zaburzenia obsesyjno-kompulsyjne [źródło]!
Mam nadzieję, że w przyszłości przeprowadzone zostaną także badania odpowiadające na pytanie, w jakim stopniu odpowiednia dieta może wpłynąć na obniżenie przeciwciał, a tym samym zmniejszyć ryzyko wystąpienia depresji i zaburzeń nastroju. To niezwykle ekscytujące, jak wiele jest jeszcze do odkrycia!
Smutek i depresja mogą wiązać się z chorobą Hashimoto. Gdy nie radzisz sobie z destruktywnymi emocjami, nie wahaj się poprosić o pomoc!
Teoria a praktyka, czyli jak okiełznać Hashimocje
Kiedy patrzę na swoje życie z perspektywy przeżytych 25 lat, wyraźnie dostrzegam związek między Hashimoto a moimi wahaniami nastroju i doświadczonymi dwukrotnie stanami depresyjnymi. To niezwykła ulga znaleźć w końcu odpowiedź na pytanie, czemu tak często gnębiły mnie nawracające negatywne myśli! Nagle wszystko się zgadza: stres prowadził do zaostrzenia choroby i (zapewne) wzmożonej produkcji przeciwciał, co skutkowało atakami smutku, z którymi nie potrafiłam sobie poradzić.
Chciałabym Was jednak uspokoić: Hashimoto nie zawsze wiąże się z obniżeniem nastroju, a każdy przypadek jest inny. Dzięki internetowym grupom wsparcia można poznać osoby, którym choroba niemal nie daje się we znaki. Pamiętajmy jednak, by mimo to nie negować uciążliwych objawów innych pacjentów. Ku mojemu przerażeniu, na forach czasem można natrafić na komentarze bardzo uszczypliwe i złośliwe. A przecież gdy cieszymy się dobrym samopoczuciem, często trudno w pełni zrozumieć nam osoby pogrążone w depresji. „Wystarczy się zebrać do pracy i chandra minie!”, myślimy. Z własnego doświadczenia wiem jednak, że gdy przeżywamy załamanie, absolutnie nic nie jest w stanie nas zmotywować do działania. Wszystko wydaje się czarne i pozbawione nadziei. Z wielkim trudem wstajemy z łóżka i pragniemy, by dzień już się skończył. Do tego ciągle odczuwamy zmęczenie i senność i ten przerażający smutek…
Dla osoby przeżywającej stany depresyjne nie ma nic bardziej frustrującego od uwag najbliższych, teoretycznie mających nas pokrzepić: „Zobacz, inni mają gorzej”; „Czym się martwisz, przecież są ludzie bez rąk i nóg i jakoś żyją…”. Załamanie nastroju sprawia, że skupiamy się tylko na sobie i na swoim cierpieniu. Inni mogą nie istnieć. Logiczne nawet porady wydają nam się niemożliwe do zrealizowania.
Czy da się z tego wyjść? Oczywiście! Potrzebne jest mocne postanowienie: „Chcę to przerwać”, za którym pójdzie aktywne szukanie pomocy. W okresach depresji możemy potrzebować zwiększenia dawki hormonu oraz suplementacji magnezem i witaminą D, wykonajmy zatem odpowiednie badania i zgłośmy się do lekarza. W miarę możliwości należy także odciąć główne źródło stresu i skorzystać z pomocy terapeuty lub psychologa. Konieczne jest także wyrobienie w sobie nawyku codziennej aktywności fizycznej, za wszelką cenę. Liczne badania pokazują, że ruch bardzo skutecznie poprawia nastrój i zmniejsza niepokój [źródło]. Dla mnie kluczowa okazała się również zmiana diety, która dała mi nadzieję i motywację do pracy. Zamiast skupiać się na sobie, zaczęłam pisać dla innych. Pomagając bliźnim, pomagamy sobie. Dlatego na przykład podjęcie wolontariatu może mieć wysoką wartość terapeutyczną.
Jeśli przeżywasz właśnie załamanie i nie widzisz dla siebie żadnej nadziei, zdradzę Ci jedno: tylko Ty dysponujesz wystarczającą mocą, by wyjść z tego stanu. Smutek sam na pewno nie minie. Wiem, że jakiekolwiek działanie wydaje Ci się obecnie trudne, o ile nie niemożliwe, ale po prostu zacznij. Powoli, małymi kroczkami, wrócisz do pełni sił.
Prewencja dla psychiki
Hashimoto da się okiełznać, podobnie jak nękające nas destrukcyjne emocje. Podstawa to oczywiście dobra i zróżnicowana dieta oraz aktywność fizyczna. Musimy jednak pamiętać, że te działania nie przyniosą pożądanych efektów, gdy nie zadbamy o higienę psychiczną.
Jak to zrobić? Kochając siebie. I nie mam tu na myśli miłości narcystycznej, a jedynie zdrowe i pełne szacunku podejście do własnego ciała i ducha. Zamiast nieustannie się krytykować, zacznijmy chwalić własne osiągnięcia. Nie rozpamiętujmy ciągle tego, co było, a skupmy się na działaniu tu i teraz. Stałe zamartwianie zastąpmy snuciem planów pełnych nadziei. W miarę możliwości wybierajmy ludzi, miejsca, filmy, muzykę, książki i ubrania, które pozytywnie na nas oddziałują. Dbajmy o swoje potrzeby i rozwijamy własne zainteresowania.
Zawsze zachęcam Was również do szukania pomocy u specjalisty. Terapia jest doświadczeniem niezwykle oczyszczającym i śmiało mogę Wam ją polecić. Do tego warto sięgnąć po książki takie jak „Potęga podświadomości” Josepha Murphy’ego czy „Możesz uzdrowić swoje życie” Louise L. Hay.
Wiem, że uzdrawianie własnej psychiki na początku może wydać się trudne, a nawet nieosiągalne. To jednak praca, którą wykonujemy dla siebie i dla własnego dobrego samopoczucia. Dlatego warto włożyć w nią jak najwięcej wysiłku. „Czując się zdrowymi, tworzymy zdrowie; czując się bogatymi, bogacimy się. A ty jak się czujesz?” (Joseph Murphy).
Trzymajcie się zdrowo,
Wasza Ola