"Odpowiedzią jest szpinak". Cytat ten pochodzi z filmu dokumentalnego o całkiem przyjemnym tytule
"Forks over knives/Widelce ponad noże". bardzo trafnym zresztą. Propaguje on dietę roślinną w sposób poparty udokumentowanymi badaniami naukowymi. Polecam każdemu, kto pragnie doznań intelektualnych w innej formie niż na skutek oglądania materiałów z rzeźni. Ale nie o filmie dzisiaj ma być a o
szpinaku! Potężnym szpinaku, który dawał siłę marynarzowi Popeye'owi.
Szpinak jaki jest, każdy widzi -
zielony ;) Ta piękna roślina należy do
rodziny szarłatowatych wraz z, na przykład, burakami, amarantusem czy komosą ryżową. I w tym miejscu dodam, że są to rośliny bardzo wartościowe. Szpinak otrzymał
czwarte miejsce (!!!) w skali gęstości odżywczej ANDI (chodzi o ilość witamin, minerałów i antyoksydantów przypadających na kalorię), a to już bardzo wysoki wynik. Przy okazji
tutaj (klik klik) wrzucam tabelę od
Pepsi Eliot z rzeczoną skalą, abyście mogli sobie zobaczyć, jak wartościowe rzeczy spożywacie. Albo niewartościowe.
Szpinak zawiera olbrzymie ilości chlorofilu, co widać niemal gołym okiem - jest nawet zieleńszy od trawy. O potężnym wpływie chlorofilu na zdrowie można by książki pisać, więc streszczę tylko co nieco. Jest
niesamowitym antyoksydantem, co oznacza że
odmładza, odkwasza, nawadnia, nasila apoptozę komórek nowotworowych, jest
wybitnym źródłem magnezu, pierwiastka którym właśnie jego jednym atomem chlorofil różni się od hemoglobiny transportującej tlen w naszej krwi. Chlorofil jest składnikiem żywności, o którym nie wolno zapominać, lekceważyć, a tym bardziej wypinać się nań.
Ze szpinakiem wiąże się
ciekawa historia. Prawdziwy szał na niego zaczął się w USA na skutek przeprowadzenia badań na zawartość w nim żelaza. Wynik okazał się astronomiczny - 27mg na 100g produktu! Przypomnę, że ta dawka może stanowić 100% dziennego zapotrzebowania kobiety w zaawansowanej ciąży. Ogłoszono wyniki badań w mediach, rozpoczął się istny szał, szpinak zdobywał popularność. Po kilku latach (roku bodajże) niewiarygodny błąd wyszedł na jaw - pani, która zapisywała wynik źle postawiła przecinek. Szpinak
zawiera 2,7mg żelaza na 100g, co dalej czyni z niego mocarza. Swoją drogą, ciekawe jak wyglądało nawożenie gleby na skutek tej pomyłki? ;)
Podobnie jak
burak (klik po więcej) czy wiele zielonolistnych warzyw, szpinak zawiera
duże ilości azotanów, choć z burakiem nie wygrywa :) Azotany przekształcają się w organizmie w tlenek azotu, który to wykazuje właściwości dotleniające tkanki i ułatwiające transport wielu substancji.
Zwiększa on
wydolność organizmu, polepsza samopoczucie, przyspiesza regenerację, pomaga w forsownym wysiłku. Ale jednak - przypominam, że
azotany w hermetycznym zamknięciu przekształcają się w rakotwórcze azotyny, patrz: zafoliowane mięso (nasycane solami kwasu azotowego...), warzywa leżące długo w plastikowych reklamówkach. Warto wybierać warzywa mrożone, tak a propos szpinaku.
Te zielone liście zawierają aż
50% białka (3 gramy na 100g)! Przy czym jest to
białko totalnie pełnowartościowe. Jednak naprawdę nie mam pojęcia, co trzeba zrobić, żeby nie przedawkować kilkukrotnie białka w ciągu dnia - no tak, zjadać tylko i wyłącznie banany, bo nawet z ryżu można go sobie dużo zapewnić.
Szpinak jest także
szalenie niskokaloryczny i
zawiera dużo błonnika w wybitnej frakcji, bo
rozpuszczalnej w wodzie. Dlatego siekany szpinak stanowi świetną bazę do smoothies nadając im dodatkową gęstość.
Zawiera
bardzo dużo luteiny i zeaksantyny, czyli barwników fotosyntetycznych należących do grupy ksantofili (co oznacza, że występują wyłącznie w roślinach). W tym miejscu spróbuj skojarzyć luteinę i leki na oczy. Już? To szpinak jest dziesiątki razy lepszy! Luteina i zeaksantyna
wpływają na jakość widzenia, zdolności oka do odbierania obrazu, widzenie w ciemności. Są to jedyne karotenoidy występujące i w plamce i w soczewce ludzkiego oka. Ich odpowiednie dostarczanie z pożywienia potrafi
zmniejszyć uszkodzenia oksydacyjne oczu aż dziesięciokrotnie. Luteina jest przy tym bardzo istotna dla kobiet.
Z racji tego, że konsumpcji szpinaku towarzyszy konsumpcja dużej ilości chlorofilu, to
można mówić o nim jako o świetnym źródle magnezu. Na 100g jest to ilość 80mg tego pierwiastka, co stanowi
20% dziennego zapotrzebowania. Magnez jest niesamowicie ważny, więc możesz przeczytać jeszcze o nim wedle życzenia
tutaj (klik). Stare, ale chyba jeszcze jare.
Jest
bogaty w witaminę K. I to nie byle "bogacz", bo 100g to aż 600% RDA na witaminę K, co daje mu drugie miejsce po jarmużu (1000%) na podium roślin bogatych w tę witaminę. Więcej informacji o niej znajdziesz
tu (klik).
Dostarcza
dużych ilości witaminy A wpływającej na miły koloryt skóry i jej nawilżenie, na proces widzenia dzięki sporej zawartości beta-karotenu, ale i ponad dwa i pół raza większej ilości wspomnianej wcześniej luteiny i zeaksantyny.
O ogromnych ilościach wapnia i żelaza za bardzo wspominać nie mam zamiaru, gdyż są one związane w postaci szczawianów, które ograniczają ich przyswajanie do odpowiednio 5% i 10%.
Szpinak charakteryzuje się nienachalnym, delikatnym smakiem, dzięki któremu dobrze się sprawdza w wielu daniach. Do tego dodajmy jeszcze niesamowicie pozytywny kolor.
Co można zrobić ze szpinaku? Można robić
vegeburgery, placki, naleśniki, gulasze ze szpinakiem w wersji liściastej, można upiec
pasztet w pięknym zielonym kolorze, a przede wszystkim... można zrobić
green smoothies i
zielone lody. Niech znamiennym będzie fakt, że pisałem to z wielką miską zielonych lodów bananowych obok ;D Pragniesz inspiracji? To kliknij
tutaj (klik) i przebieraj w dziesiątkach szpinakowych propozycji.
Keep calm and love spinach!