Czy istnieje ktoś, kto nie lubi sobotnich poranków?
Ja, korzystając z większej ilości wolnego czasu często piekę bułki lub chleb. Nie zawsze mam jednak cierpliwość, żeby czekać półtorej godziny na wyrośnięcie drożdżowego ciasta - wtedy robię ekspresowe w przygotowaniu scones.
Scones to dziwny twór. Ni to bułki, ni ciastka, choć przypominają bardziej te pierwsze.
Tym razem upiekłam w dwóch wersjach - słodkiej i wytrawnej.
Najlepsze są jeszcze ciepłe, posmarowane masłem, z łyżeczką dżemu lub na słono - z pomidorem, solą, świeżo mielonym pieprzem, skopione oliwą...
SCONES
/jedna duża blacha/
260 g mąki pszennej
150 g jogurtu naturalnego (można też użyć greckiego)
1 jajko
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
70 g zimnego masła
w zależności od tego, czy robimy słodkie czy słone bułeczki:
1 łyżeczka suszonego oregano
1/2 łyżeczki soli
lub
2 płaskie łyżki cukru
ew. mała garstka namoczonych wcześniej w mleku rodzynek
Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia. Dodać pokrojone w kostkę masło. Zagnieść coś na kształt kruszonki. Jajko roztrzepać w miseczce i dodać do miski z mąką, pozostawiając ok. łyżki na posmarowanie skonsów. Dodać jogurt i dodatki - sól i oregano lub cukier i ew. rodzynki.Wyrobić ciasto (krótko). Rozwałkować na grubość ok. 3 cm. Wykrawać dowolne kształty (foremka musi być ostra, inaczej bułeczki słabo wyrosną - szklanka się do tego nie nadaje; jeśli nie macie odpowiedniej foremki, najlepiej pociąć ciasto ostrym nożem). Ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i posmarować pozostałym jajkiem. Można posypać z wierzchu brązowym cukrem (np. wymieszanym z cynamonem) lub oregano. Piec 12-14 minut w temperaturze 220 stopni C.