Czuję się jakbym była na wagarach, bo już od bardzo dawna nie zdarzyło mi się, żebym w taki zwykły roboczy dzień nie musiała się nawet ubierać. Niestety moje dzisiejsze wolne spowodowane jest tym, że jutro będę w pracy od rana do wieczora.
W końcu wyprałam swoje pędzle do makijażu. Chociaż od kiedy używam kremu BB z Lily Lolo, to już nawet nie nakładam minerałów, tylko puder ryżowy, który jest ostatnio moim absolutnym ulubieńcem! Nawet pisałam o nim, że całkiem się z nim polubiłam (tutaj), a teraz to już spokojnie mogę powiedzieć, że to właśnie miłość!
Znalazłam też chwilę na zieloną herbatę wypitą w całkowitym spokoju. Ja piję strasznie dużo czarnej herbaty i staram się nad tym pracować, dlatego zaopatrzyłam się ostatnio w trochę ziół i na bieżąco przygotowuję sobie różne mieszanki. Możliwość niewychodzenia z domu pozwoliła mi też nałożyć na cały dzień warstwę dość tłustego kremu, który ma poradzić sobie z moim przesuszeniem w okolicy ust. A wieczorem znajdę czas na maskę, moją najbardziej ulubioną ze wszystkich jaśminową Lomi Lomi.
Wczoraj w końcu kupiłam zestaw do mieszania maseczek. Nieśmiało zerkałam na niego za każdym razem będąc w Hebe, aż w końcu się zdecydowałam. Wiem że to zupełnie nie jest coś niezbędnego, ani nawet bardzo potrzebnego, to takie moje małe rozpieszczenie się, fanaberia.
Wracam teraz do błogiego lenistwa…