Byłam dzisiaj w Hebe. Chciałam kupić pomadkę matową, której ostatecznie i tak nie kupiłam.
Zamiast pomadki kupiłam szampon i odżywkę. Zachęcił mnie do tego opis pani przy kasie, która proponując mi go powiedziała, że jego skład jest podobny do składu szamponu ułatwiającego rozczesywanie końskich grzyw przed pokazami. Spojrzałam na nią na tyle dziwnym wzrokiem, że sama stwierdziła, że brzmi to dziwnie, ale dodała, że to kwestia jakiś olejków i wtedy powiedziałam "ok, biorę go! I odżywkę też!"
No i wzięłam, a jak działa to się okaże i na pewno tu napiszę. Jestem mega ciekawa ich działania.
A poza tym kupiłam też peeling, super słynny peeling z Sylveco.
Tak więc może poświęcę w końcu mojej grzywie trochę więcej czasu, a teraz, tym końskim akcentem kończąc, życzę miłego i odpoczywającego popołudnia!