Wróciłam już do domu. A po powrocie czekała na mnie bardzo miła niespodzianka, jaką była przesyłka, a w niej etui na mój służbowy telefon. Nie cierpię mojego służbowego telefonu, między innymi dlatego że jest biały, a teraz przynajmniej tej wady się pozbyłam.
Tak jak pisałam wczoraj, dzisiaj potrzebuję mini spa. Naolejowałam masłem shea włosy i skalp. Następnie umyłam moim ulubionym i ostatnio jedynym jakiego używam szamponem. Dzisiaj w mojej pielęgnacji nie może zabraknąć maski nałożonej na chwilę dłużej niż zwykle i tym razem odrobinę wzbogaciłam ją gliceryną.
W czasie gdy pod czepkiem i ręcznikiem włosy się regenerują na twarz poleciała najpierw glinka oczyszczająca. Oczyszczenia potrzebuję jak nigdy. A następnie maska nawilżająca trafi na moją buzię. Rzadko mi się zdarza (chyba nawet nigdy do tej pory), żebym nakładała dwie maski jedna po drugiej, ale czuję że dziś właśnie tego potrzebuję. Że nie wspomnę o peelingu czarnym mydłem na sam początek.
A na koniec, na maskę nawilżającą, gdy już ją sobie wmasuję, trafi jeszcze jakieś serum olejowe, lub olej z pestek malin.
I to tyle dobrego, bo od jutra wracam do zwykłej rzeczywistości, i to wracam z przytupem bo zaczynam pracę o szóstej rano.
To będzie intensywny tydzień, więc i Wam i sobie życzę spokoju i chwil relaksu wieczorami!