A cześć Wam!
Tak mi się jakoś wzięło na wspominki blogowe, ale to chyba przez tę aurę za oknem. Wiatr, deszcz, zimno... Ah ta polska z ł o t a jesień...
Jak się zaczyna robić szybciej ciemno i zakładam grube, kolorowe skarpety wieczorem, to mam ochotę siąść sobie w tuzinie poduszek na kanapie, zakryć się pledem, popijać kakałko i jeść jakieś dobre COŚ. A tym czymś mogą być takie fajoskie kieszonki z ciasta francuskiego, na przykład z gruszką i czekoladą! Robiła je rok temu, to był jeden z pierwszych przepisów na moim blogu. Dziś je z chęcią przypominam. Ale w sumie to możecie sobie wsadzić do tych zawijańców co chcecie!
Przepis jest najprostszy na świecie:
Z płachty ciasta (no wiadomo, że kupne) trzeba wyciąć kwadraciki, nałożyć do nich ulubionego farszu (właśnie sobie pomyślałam, że prażone jabłka z cynamonem byłyby do tego idealne) i zakleić jak leci. Do piekarnika na 200 stopni na 15 minut. W tym czasie herbata z prądem i na wieczór słodkości gotowe!