Zdarza się, że trafiam w jakieś miejsce kompletnie przez przypadek. Tak było też i wczoraj. Zupełnie niespodziewanie znalazłam się w Freetkach. Podają tam belgijskie frytki i czekoladę.
Powiem Wam, że były tam tłumy. Albo wydawało mi się tak bo lokal jest strasznie mały, choć przyjemnie urządzony.
|
Ciasno, ale przyjemnie :) |
Frytki podawane są w dwóch porcjach, porcji małej i dużej. Ja zamówiłam małą porcję z sosem 1000 wysp, a moi towarzysze dodatkowo wzięli prażoną cebulkę i sos barbecue . Wybór sosu był dla mnie trudny bo było ich mnóstwo.
Nikt nas niestety nie poinformował, że będziemy czekać na frytki 30 minut... Gdy już je dostaliśmy, liczyłam na fajerwerki. W końcu o tym miejscu wiele dobrego słyszałam.
Ale cóż jak to ostatnio często bywa, ten dań mnie nie zachwycił. Frytki były słabo dopieczone, nie były chrupiące, a niektóre były czarne...
Sosy... Do nich też można się doczepić. Czuć było, że są sztuczne, liczyłam na jakiś homemade.
1000 wysp był jeszcze znośny, w sumie dzięki niemu udało mi się zjeść te freetki, ale już barbecue wołał o pomstę do nieba. Był tym typem sosu, którego bardzo nie lubię. Miał za dużo wędzonego posmaku, wiecie tego identycznego z naturalnym.
|
Freetki. |
Ale jak zwykle jest pozytyw! Cena była przyjemna bo za małą porcje z sosem zapłaciłam 5 złotych polskich.
Myślę, że znajdą się fani tego miejsca, jest położone blisko pubów, więc zawsze jakiś zbłąkany, głodny imprezowicz do nich trafi.
Ostatecznie oceniam ich na jedną gwiazdkę.
|
Garść przydatnych informacji. Może dzięki temu szybciej wybierzecie sos niż ja! |
Mam ogromną nadzieję, że następne odwiedzone przeze mnie miejsce nie będzie złe... Już mam dość pisania o niesmacznych knajpach!
Bydgoszczu! Czy jest gdzieś jeszcze jakieś smaczne miejsce?