Upały nie ułatwiają roboty, na zdjęciu powyżej 30 stopni, a my zrobiliśmy uroczy trening bez klimy. Jednak nie poddaję się i nie leżę z piwem/drinem you name it nad jeziorem (a może to kwestia zakazu opalania?), tylko nadrabiam tamten stracony czas. Miniony weekend był mega sportowy - sobota spędzona na kibicowaniu Rebelsom i przyglądaniu się czołówce polskich crossfiterów w akcji na Tougness Test Toruń. Pomyśleć, że zaledwie rok temu startowałam w tych oto zawodach jako crossfitowy laik po zaledwie 3 miesiącach zabawy. Poziom był naprawdę wysoki za sprawą zawodników elite. W tym roku pewnie podjęłabym się wyzwania, gdyby nie problemy zdrowotne i liczne okresy beztreningowe, które spowodowały kompletny spadek formy, niemal do zera.
W niedzielę przebiegłam 5 km z przeszkodami na lokalnym biegu a la Runmageddon. Siniaki mówią mi, że było dobrze. Choć nie był on tak fajny jak oryginał ze względu na zbyt małą ilość przeszkód. Za dużo biegania, za mało przeszkód - a jak może pamiętacie bieganie to nadal coś, czego nie lubię. Jest to zwyczajnie zbyt monotonne.
Przywitajcie moje nowo-stare buty treningowe. Czarne, wysłużone już conversy jako liftery. Dziś zrobiłam szybki trening, żeby zobaczyć czy będą lepsze od najaczy. Okazało się, że dają radę.
Waga sztangi do poprawy, jednak dwójki nadal są mocno spięte.
5 x 5 back squat (20, 25, 30, 35, 40 kg)
5 x 4 strict press 20 kg
8 min EMOM
5 deadlifts @ 50 kg
P.S. Z newsów - wczoraj otrzymałam przesyłkę od Soti Natural - na dniach możecie spodziewać się recenzji zielonej herbaty, która nie zawiera cukru, słodzików ani stewii. Myślę, że może być to naprawdę ciekawy produkt.