Uff, jak dobrze, że już piątek! To niby dopiero początek roku, ale nauczyciele nie odpuszczają ani trochę - wyciskają wszystko, co się da. Najchętniej zakopałabym się głęboko pod kołdrą i nie wynurzała się z niej przez jakiś tydzień. Niestety to by się nie udało ;p
Aha, i odbieram tytuł najgorszego dnia tygodnia poniedziałkowi na rzecz czwartku. Naprawdę, wczorajszy dzień był straszny. Kłótnie, godzina na przystanku, chwile zwątpienia... Potrzebuję odpoczynku. Jednak nie jest mi to dane - jutro osiemnastka kuzynki i chyba ostatecznie się wybiorę... Może będzie jakiś grill, ciocia na diecie-bez-diety, więc coś pełnoziarnistego się pewnie też znajdzie... Jednak ja w ogóle nie chcę jeść tych rzeczy. W tym chyba problem. Nie chcę. Ale jeśli już bym chciała, i tak tego nie zrobię. Odmówię. Codziennie tak robię. Dla niektórych to małe zwycięstwa, a dla mnie... No cóż... postaram się odrobić 'szkolną robotę' dzisiaj, by później móc ewentualnie się pod tą kołdrą zakopać. A co będzie jutro... pomyślimy jutro.
Przynajmniej jedzenie było dobre, chociaż z jedzeniem w tym tygodniu za bardzo nie było.
Numer jeden - naleśniki! Były tak pyszne, że zasłużyły sobie nawet na umieszczenie ich w tytule. To najszybsze, najprostsze, najbardziej banalne naleśniki, a co najważniejsze - baardzo smaczne! :D Do ich wykonania potrzebujecie tylko niepalonej kaszy gryczanej. Tak, tylko niej! Nie wiem, czy wiecie, ale można z niej różne cuda zrobić i na pewno się nie zawiedziecie. Planuję jakiś eksperyment z plackami, ale wiedzcie, że te naleśniki pojawią się u mnie na pewno ponownie. Robiąc je, zastanawiałam się, po co w ogóle w tradycyjnych naleśnikach mleko, jaja, mąka pszenna... Przecież to takie skomplikowane... a tu - wystarczy zblendować kaszę z wodą. I już :D Późniejsze ich przygotowanie jest zupełnie bezproblemowe - nie rozrywają się, są elastyczne, miękkie, przy przewracaniu nie ma najmniejszych problemów. W smaku w ogóle nie czuć, że są z gryki (przy użyciu mąki można było to stwierdzić) - mój tata się nie poznał i zjadł - a uwierzcie mi, jeśli byłoby nie dobre, to by tego nie tknął. Pomysł i przepis znalazłam tutaj.PRZEPIS
kubek kaszy gryczanej niepalonej
zimna, przegotowana woda
+ ew. szczypta soli, olej, coś do posłodzenia
Kaszę zalewamy na noc wodą. Po tym czasie ją odlewamy i płuczemy. Miksujemy na gęstą masę i dolewamy wody do odpowiedniej konsystencji. Smażymy na dobrze rozgrzanej, lekko natłuszczonej patelni
***
Numer dwa - jaglany krem z bananem, orzechami laskowymi i kakao! Czyli trochę jak nutella, ale w o wiele smaczniejszej i pożywniejszej wersji.
Dodałam też ubite białko, co uczyniło moją jaglankę puszystą jak chmurka... Ostatnie łyżeczki jadłam z żalem, że już się skończyło.
Cudowny początek dnia.
Piankowy krem jaglany z orzechami laskowymi, bananem i kakao, podana z miodem manuka
Fluffy millet cream with banana, hazelnuts and cocoa, served with manuka honey
***
Numer 3 - owsianka! W tym tygodniu nie mogło jej zabraknąć - otuliła, rozgrzała i posmakowała :)
Owsianka z bananem, kakao, makiem, siemieniem lnianym; podana z porządną łychą domowego dżemu jagodowo-aroniowego
Chocolate banana oatmeal with flax seeds, poppy seeds and home-made jam